„Nie znoszę jego Komedii ludzkiej. Pomyśleć, jak łatwo najlepsza zupa ulega zepsuciu, gdy dodać do niej łyżeczkę starego tłuszczu lub odrobinę pasty do zębów. (…) Łatwiej znienawidzić kogoś za dłubanie w nosie, niż pokochać za stworzenie symfonii. Albowiem drobiazg jest charakterystyczny i określa osobę w jej codziennym wymiarze .” (Dzienniki, Niedziela, 1958).
I co teraz, jak mieszać te przypadkowe i często przeterminowane składniki w naszym 5in kotle? W prawo mieszać, czy raczej do lewej, żeby odwlec przynajmniej moment kiedy ujawni się, że to co przygotowano może figurować w karcie (czy raczej na panelu: order & collect) jako: komedia ludzka? Taki los trwałych przedsięwzięć, fundacji, instytucji, a zwłaszcza „instytucji kultury”. Ich zamiarem i celem jest zawsze krzątanie się w celu sprokurowania symfonii (symphonia Mundi), a z czasem okazują się zlepkiem małości i zjełczałych drobiazgów. Jeśli będziemy pożywności dodawać do tej książkowej pulpy postaramy się o tłuszcz dobrej jakości, wieloletni, wysezonowany, może z Fat Chair Josepha Beuysa? Przy lekturze, z książką w ręku rozgląda się Эuropejщyk za krzesłem przecież.