Sądząc po minie dziennikarza emocje wtedy rządziły już wszystkim. W listopadzie nam przeszło. Spróbujcie sobie (jeszcze w październiku) wyobrazić gołe kolana Prezesa.
– Radzę czytać Hrabala. – przekonywał nas wiele lat temu Jerzy Owsiak. Do naszej Biblioteki 5inLodz.pl książki Hrabala jednak nie ofiarował. Może właśnie przez gołe kolana…
– Kiedyś książek nie kupowało się, książki się zdobywało. Stało się w kolejkach, szukało na bazarach – mówił Jurek Owsiak. – Wasz pomysł jest super, te książki niosą w sobie cały ładunek czasu. I nabiorą rangi eksponatu.
I tyle.
Biblioteka 5inLodz.pl rośnie, książki nabierają z wiekiem rangi eksponatu.
Nie mamy Hrabala, nie mamy też innych.
W bibliotece posiadamy (także czytamy) Dzienniki Eliadego. I są tam fragmenty jak ulał pasujące do naszej sytuacji.
„Śniło mi się, że schodzę… gdzie czeka dobrze znana mi łódź… wydała mi się obca… przyklejona do jej burty była inna łódź, której zrazu nie spostrzegłem i nie mogłem zorientować się, jaki ma kształt i wymiary. Niemal nieświadomie przechodzę z mojej łodzi do tej drugiej, tajemniczej. I nagle rozumiem. Wszystko staje się cudownie jasne i proste. Wszytko: życie, śmierć, sens istnienia… Chodząc po… tej łodzi, mówiłem sobie: nie do wiary, że nikt jeszcze na to nie wpadł, przecież to takie oczywiste.”
No i w tym miejscu człowiek zwykle budzi się, kiedy okazuje się, że nikt nie uważa tego za „tak oczywiste”.
Ów „brak wymiarów i kształtu” toż to jakby nawiązanie wprost do naszego miasta Łodzi! Tak czy inaczej to krzepiące, że przynajmniej niektóre sny nieżyjących już Rumunów o Gangesie niewiele się różnią od materii w jakiej chcąc nie chcąc grzebiemy już od paru ładnych lat. No i nader prawdopodobne, że Eliade lokując to we śnie ma rację: jest to materia oniryczna, kiepsko poddająca się formowaniu przez administrację i prawo.
Miasta nie da się zamknąć podobnie jak książkę zamyka się po przeczytaniu, bez zapisania kiedy i co nam się śni.
Chociaż w sumie to może i lepiej coś napisać zamiast gadać. Ile można gadać o mieście?
Chyba, że o charyzmie. Oczywiście o charyzmie książki, o zabiegach, jakie mają przywrócić książce (jako fizycznej rzeczy) status fetyszu, obiektu pożądanego co najmniej tak samo jak najnowszy model tabletu.
Charyzma wraz z empatią należy do zjawisk, jakie są wypierane z naszego życia (i nikt tego w sumie nie chce, dlatego akcje – jak na przykład Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Owsiaka – które potrafią jasno to nazwać cieszą się ogólną sympatią). Biblioteka powinna być miejscem budowania charyzmy. Tak czy inaczej, nie będzie to jakiś moment przełomowy, czy coming out dla Biblioteki: nie ta publiczność, nie to miejsce, nie ten zasięg. Zdajemy sobie z tego sprawę. Mówiąc o rzeczach miękko humanistycznych, takich jak charyzma, empatia warto dla równowagi pokazać coś, co po prostu działa, działa jak urządzenie. Nawet aplikacja pozwalająca wyszukiwać tytuły, nazwiska w treści zgromadzonych książek to już jest coś.
Swego czasu Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł sławiący pod niebiosa niszowy kwartalnik wydawany przez jednego faceta – Lewisa Laphama – Lapham’s Quarterly (Ron Rosenbaum, „Szarża samotnego bibliotekarza”, Gazeta Wyborcza, 17 stycznia 2013, s. 22-23, ze wzruszającym lidem: „Nie pozwólmy przehandlować trzech tysięcy lat cywilizacji za internetowy chłam”). Mniej więcej to samo można napisać o Wartburgu. Do tego nie potrzeba ani wielkiej skali, ani zadęcia, ani broń panie boże (jak Owsiaka od) uwagi polityków.
5inLodz nie zwiększy poziomu czytelnictwa w Polsce niczym… pandemia. Oczywistym skutkiem pandemii był wzrost sprzedaży Dżumy Alfreda Camusa, zarówno jak oczywistym sukcesem będzie książka Gołe Kolana Prezesa. Właściwie dlaczego oczywistym? Czy tylko za sprawą tytułu?