Chcecie sprawdzić znaczenie słowa „zima”? Ekonomiczną prawdę o zimie dawno temu namalował Bruegel. Trzech myśliwych, pół dnia gonienia w głębokim śniegu, sfora trzynastu psów, jeden upolowany lis. Szału nie ma.
Zimę trzeba przeczekać, z możliwie najmniejszymi stratami. Jak ktoś zgromadził zapasy, może przeczekiwać grając w curling jak na piątym planie u Bruegla.
Łacińskie hiem(p)s, tempus hiemalis – czas zimowy prowadzi do zwrotów prostych i bezdyskusyjnych: hiemo / χειμάζω – przezimować (także o wojsku). Zima to czas kiedy, chcesz tego czy nie, ruszasz się inaczej, ostrożniej, mniej. To czas zdradliwy, choć wypełniony przeczystym, białym światłem, łudzącym, że wszytko widzisz wyraźnie, jak na zaśnieżonej pustej tafli lodu. Ale wyjątkowo nie chodzi o temperaturę barwową. Chodzi o przenikliwe zimno sięgające dalej niż jesteś w stanie dojść teraz o własnych siłach.
W Atlasie rzadko zajmujemy się muzeami. Obrazami już tak.
Zdradliwe są muzealne zapewnienia, że widzisz pierwszy zimowy pejzaż w malarstwie europejskim. Wystarczy się rozejrzeć, ruszyć głową i ustalone w jakimś muzeum opinie zaczynają trzeszczeć niebezpiecznie, sypać się jak sople.
Zima to czas, kiedy powinniśmy – wbrew naturze – powoli malować własny, gruby, trwały i bezpieczny obraz świata. Własnym kolorem na białym gruncie.
Bruegel w 1565 swoją Zimę namalował na solidnej dębowej desce, prawie dwa i pół centymetra grubości. Tafla lodu, deska to jednak są drobiazgi, mogą trzasnąć pod nogami a i tak się wykaraskamy. Bardziej niepokojące jest zimowe niebo. Tam trzeba teraz patrzeć. Czy nie widać na nim smug, rys, rysek przez które zaczyna sączyć się światło o zupełnie niepojętej temperaturze. Wasze psy zaczną wtedy wyć bez powodu.