Nie musi być drewniana, czy ergonomiczna, byleby była solidnie oparta o brzeg kadru, prowadziła gdzieś wyżej, cokolwiek to znaczy. Oczywiście drabina przyda się bardzo, jeśli tylko zamierzamy sobie pogadać przez telefon, a nasza rozmowa jest z kimś lub czymś z daleka i zapowiada się na wyjątkowo długą. Abstrakcje powstałe na drabinie nie dadzą się zweryfikować, idee „obgadane” na drabinie nie dadzą się wcielić – pozostaną interesującym majakiem. Majaki są homo sapiens bardzo potrzebne jako naturalne środowisko życia, dzięki któremu nasz gatunek zachowuje przewagę nad innymi naczelnymi (primates).
Jeszcze bardziej niż do rozmowy potrzebujemy majaków dających się zamienić w obraz, w możliwie prosty, intuicyjnie używany przedmiot, czy narzędzie. Oczywiście na drabinę da się wnieść i farbę, i narzędzia. Choć może to już nie być takie proste. Szczególnie, jeśli zechcemy wejść na drabinę wyrytą przez Dürera – już na samym początku trzeba robić jakieś wysilone wygibasy, przekraczać mocno nieregularne, bezużyteczne bryły, żeby oprzeć stopę na pierwszym szczeblu.
Co może wydarzyć się chwilę po tym całkiem trafnie opisał prof. Kazimierz Dąbrowski:
„Przejdźmy teraz do zagadnienia przekroczenia własnego typu psychicznego. Czy takie przekroczenie jest w ogóle możliwe? Wydaje się nam, że nie tylko jest możliwe, ale że jest wręcz niezbędnym nakazem rozwojowym, niezbędnym nakazem przekroczenia jednostronności psychicznej. Przekroczenia ograniczoności postaw życiowych. Jest to mechanizm umożliwiający autentyczne porozumienie się z sobą samym i z innymi, podstawa rozumowania interdyscyplinarnego i intradyscyplinarnego. Typ sztywny, typ rozwojowy, niemający możliwości przekroczenia, choćby częściowego, niektórych właściwości psychicznych będzie postępował w sposób schematyczny, automatyczny.” (cyt. za: K. Dąbrowski, Dezintegracja pozytywna, Warszawa 2021, wyd. drugie, s. 102).
Nie bądźcie „typami sztywnymi”, uwierzcie, że to prosta instrukcja skorzystania ze starej drabiny Dürera. Zgoda, nie jest to instrukcja aż tak jasna jak te z Ikei, ale da się z niej skorzystać. Zaufanie do autora budują tak ryzykowne (z profesjonalnego punktu widzenia) zwroty jak: „wydaje się nam…”. Ciągle nam się coś wydaje! Dla równowagi lubimy myśleć o sobie jako o efektywnych mechanizmach. Takie myślenie od co najmniej połowy XIX wieku toruje drogę technologii i technice, które chętnie grają rolę zbawczej mocy na globalnym rynku nieograniczonych możliwości.
Skorzystał Dąbrowski w tym fragmencie z authéntēs/αὐθέντης (ὁ αὐθέντης – twórca/wytwórca/sprawca – ktoś, kto robi coś własnymi rękami (i nogami), robi z własnej mocy i woli) i authomatos/αὐτόματοç (samorzutny, spontaniczny, przypadkowy); Arystoteles używa tego słowa, kiedy chce wyraźnie odróżnić przypadkowy rodzaj działania od tego, co dzieje się z wolnej woli, jako ἀπό τέχνç czyli zgodnie z regułami sztuki.
Nie ma potrzeby aż nadto zagłębiać się w dane zagadnienie, bo wtedy bardzo łatwo można spaść na łeb, z każdego szczebla. A my chcemy sprawnie, bez nadmiernego wysiłku, „automatycznie” wydostać się z aktualności (telefonu), wspiąć się „gdzieś” wyżej, gdzie (na pewno, jak podpowiada Platon) jest „jaśniej”, a może i „lepiej”.
Stare, zapomniane znaczenie automatyczności (automaton) jako siły przypadkowej, nieprzewidywalnej, obcej, przeciwstawnej naszej woli i zamiarom (realizowanym poprzez kunszt/sztukę/ars/τέχνη) może się nam przydać wobec powszechnie wieszczonej, rychłej epoki dominacji AI i uczenia maszynowego.
Zamiast popadać w smuteczek i melancholię z powodu takich – specjalistycznych – prognoz próbujcie codziennie, śmiało przekraczać to, co ostentacyjnie nieregularne. Nawet nieregularne i „nielogiczne” jak zwalista bryła na sztychu Dürera i wspinać się na lekko paradoksalne, oparte o krawędź kadru drabiny.
Wszytko może się „wyjaśnić”, ułożyć w następnym kadrze, momencie, kiedy już wasza głowa będzie wystawała poza tu i teraz (hic et nunc).
Drabiny, mosty, narzędzia, mechanizmy pozwalające przekroczyć nam to, co nas ogranicza, mogą być proste, a mimo to skuteczne. Trzeba tylko chcieć o własnych siłach wdrapać się na nie.
Czy warto? Robi się strasznie?
Przytoczmy na koniec, dla uwiarygodnienia celowości naszego wysiłku, zdanie z „Doświadczenia estetycznego i potęgi owładnięcia” Richarda Shustermana: „Atmosfera jasnego, słonecznego dnia nad morzem może wytworzyć doświadczalny nastrój albo odczucie zadowolenia, ale do powstania doświadczenia estetycznego polegającego na docenieniu piękna skąpanego w słońcu morskiego pejzażu potrzebne jest aby podmiot stał się wyraźnie świadomy, że to piękno docenia.” (Kraków 2023)
Gotowi? Zaczynamy automatycznie czy autentycznie?
Ważne, że na drabinie!
Ważne, że z mobilneur.com