Jeden z niewielu zachowanych przedwojennych (z 1937) filmów awangardowych, czyli takich, które chciały pokazać niedostrzeganą oczywistość to Przygoda człowieka poczciwego (https://www.youtube.com/watch?v=FlaFGPiioPQ) autorstwa Stefana i Franciszki Themerson. Z muzyką Stefana Kisielewskiego wart jest chwili uwagi.
Fabuła na wspak, o konsekwencjach chodzenia przez dobrodusznego urzędnika tyłem eksponuje motyw dwóch ludzi noszących szafę z lustrem (tak, tak, Henryk Kluba i Jakub Goldberg taszczący szafę po bałtyckiej plaży w etiudzie Polańskiego z 1958, to był już „drugi sezon” tej symbolicznej usługi transportowej w historii filmu). Czy doczekamy sezonu trzeciego i motyw dźwigających coś wielkiego i ciężkiego jak szafa wypełni filmowe kadry i nasze głowy?
Byłoby miło, bo każdy na nowo podjęty wątek, każda powiązana nić – to typowa, łódzka mądrość – cieszy. Rzeczywistość trzeba nieustannie cerować i reperować, skoro nadal nie potrafimy wyprodukować rzeczywistości 2.0.
Jak w 2023 może wyglądać kadr z tragarzami, z wykonującymi usługę transportową? Banalnie, nie będzie to obraz wypatrzony i utrwalony przez ludzkie spojrzenie. Pierwszy lepszy algorytm poproszony o przemielenie sceny z filmu Themersonów natychmiast wysnuje serie kadrów sterylnie ubogich, skrajnie funkcjonalnych, anonimowych jak twarz kuriera, który już się zdążył odwrócić i pędzi dalej zanim odebraliśmy naszą dzisiejszą przesyłkę.
Proszę spojrzeć jak bezproblemowo krzyżuje maszyna do obrazów fragmenty ludzkiej anatomii z przedmiotami (https://drive.google.com/file/d/1RYNAcOHolq6gri8F_StHTNdyxAGk8hEH/view).
Czysta funkcjonalność, tylko nogi i pudła, w gładkiej przestrzeni. Możemy na to patrzeć jak na niewiele znaczące zabawy z metamorfizacją starej, dwudziestowiecznej awangardy przy użyciu AI. Możemy też pomyśleć, czy nie są te wczesne (czarno-szare i biało-nieme) obrazy nowego gatunku, którego istnienia z uporem nie chcemy zauważyć: człowiek-usługa, perfekcyjny (zawodowo) nikt. On tylko coś przenosi, dostarcza, dowozi, dokręca, głosuje, nic osobistego. Taka profesjonalna w każdym calu usługo-istota nie potrzebuje oczu, po co jej w oczy patrzeć?
Sprawny, autonomiczny system sterowania, nogi i miejsce na ładunek/usługę, ewentualnie obudowa z reklamą.
Zwróciliście uwagę, że i u Themersonów i u Polańskiego tragarze nie mają na sobie żadnych nadruków, żadnych firmowych kombinezonów? Amatorszczyzna, niesienie szafy, lokowanie produktu, to przecież dziś to samo.
Ktoś kto niesie, to już nie żaden „człowiek pracy” czy homo faber to homo blandus.
Jego populacja będzie rosła szybko w realiach nowego technologicznego feudalizmu. Może spróbujmy na początek nowych czasów zaprojektować szafę na ich miarę. Szafę filmową, szafę odbijająca i zwielokrotniającą światy jak w filmie Themersonów.
Czy będzie to szafa oklejona jak wyścigówka z Dakaru, z kodem zamiast lustra?
W sumie wszytko jedno my tylko mamy z nią dotrzeć „na miejsce”.
Jak osiołkowi jest nam coraz bardziej wszystko jedno, byle dotargać do jutra.