„Dla każdej osoby bogatej musi istnieć coś, co wyjaśnia jej bogactwo: cechy dziedziczne, spadek, chciwość, inteligencja, fałszywość, wykorzystywanie biednych, bycie we właściwym miejscu o właściwej porze, posiadanie wysoko postawionych przyjaciół, łut szczęścia, napad na autostradzie czy co tam jeszcze. To, jakie rzeczy prowadzą do bycia bogatym jest, rzecz jasna, silnie zależne od kontekstu. To właśnie ze względu na różnice kontekstu nikt z nas nie ma obecnie szans, by wzbogacić się metodami Czyngis-chana, (całkiem innymi) metodami potomków Andrew Carnegiego czy (jeszcze odmiennymi) Liberacego, i tak dalej. Zatem skrajna wrażliwość na kontekst sposobów stania się bogaczem sprawia, że nieprawdopodobne jest istnienie teorii zostania bogaczem (wbrew temu, do czego starają się nas przekonać rozliczne poradniki sprzedawane na lotniskach).” (cyt. za: J. Fodor, M. Piattelli-Palmarini, Błąd Darwina, przeł. M. Gokieli, Warszawa 2018, s. 200 – 201).
Celem 5inLodz nigdy nie było stanie się dominującym brandem sprzedawanym na lotniskach. Nawet gdy pilnie zindeksujecie każde ze słów z każdej z pięciu książek nadesłanych do Łodzi przez Elona Muska czy Ala Pacino nie będziecie bardziej podobni do jej ofiarodawcy.
5inLodz stara się rozciągać kontekst możliwie najdalej, poza granice wyobraźni. Kon-tekst (con-texto) to słowo wplątane w naszą, łódzką historię. To słowo opisujące: splatanie, tkanie, łączenie razem. Precyzyjnie mówiąc działamy: cum contextum.
Lub (jeszcze bardziej precyzyjnie) – działamy pomiędzy con-texto a con-ficio. Proszę uważać, nie: con-fictio, – onis: zmyślenie, ale con-fico, con-cicere, con feci, con-fectum: sporządzić, zrobić, wykonać, ukończyć, doprowadzić do skutku, spisać, zebrać, ściągnąć (ludzi). Tak działamy, tak splatamy ze sobą różne postacie, żeby doprowadzić do skutku.
Gdzieś w tle pobrzmiewa staropolski: konterfekt. 5inLodz jest konterfektem. Czymś niezrozumiale i wkurzająco podobnym do nas samych. Czymś łudząco podobnym, a przecież wyraźnie różnym. Tylko w takim wieloznacznym otoczeniu potrafimy rozwijać się wystarczająco szybko by sprostać rzeczywistości.
Rodzą się pytania? Za dużo sfinksów?
„Nasze miasta pełne są nierozpoznanych sfinksów, które nie zatrzymują zamyślonego przechodnia, dopóki sam się nie zacznie przyglądać, nie zatrzymują go i nie stawiają mu śmiertelnych zagadek. Ale jeśli potrafi je odgadnąć, ten mędrzec pytający sfinksy, to dzięki tym potworom bez kształtu będzie na nowo zgłębiał własne przepaście. Nowoczesne promieniowanie niezwykłości, oto co go odtąd będzie zatrzymywało.” (cyt. za: Louis Aragon, Wieśniak Paryski, przeł. Adam Ważyk, 1976).
Artur Międzyrzecki w 1971 tłumaczył: „Nowoczesne światło niezwykłości – oto co go zatrzyma.”
Układając na półkach kolejne książki budujemy ulicę sfinksów. Dla dzisiejszego miasta pozornie zupełnie zbędną. Po kolejnym sfinksie rzecz się sama wyjaśni. Niezwykle.
Niezwykłe dla każdego, kto jest w stanie przypomnieć sobie starą książkę C.S. Lewisa „Odrzucony obraz. Wprowadzenie do literatury średniowiecznej i renesansowej”. To prawdopodobnie jedna z pierwszych książek, które akcentują umiejętność wyłączania, wykluczania, zamykania całego świata. Czy pamiętasz dzień, w którym nic nie włączałeś? Włączanie/wyłączanie, włączanie i wyłączanie, wyłączanie i włączanie.
Tworząc zestawy 5 książek, staramy się stworzyć matrycę tak ogromną, która będzie tak niepomierna, że będzie w stanie objąć to, co nadal pozostaje wykluczone. Tematy, które nie znajdują się w politycznym centrum uwagi, tematy ignorowane przez media. Jeśli nie stworzymy platformy zdolnej przyciągnąć uwagę opinii publicznej, wystarczająco dużej, aby pomieścić kataklizmy kulturowe i nagłe zmiany klimatu (w każdym tego słowa znaczeniu), nigdy nie będziemy w stanie wymyślić, jak spowolnić ten proces.