Dawno, dawno temu, w 1976 roku Leonid Sokołow wystrugał z drewna okulary. Nazwał swoją pracę: „Projekt okularów dla każdego radzieckiego obywatela”. Zniknął Związek Radziecki, pozostała potrzeba kontrolowania pola widzenia innych. Niestety, pojawiły się też technologie, które pozwalają bardzo podobne okulary o zawężonym polu obserwacji produkować na masową skalę. Można je dziś dostać za darmo (w gratisie, od ręki). Korzystajmy: дизайнерские очки для хорошего гражданина.

Tych metalowych – kamuflujących (ostatnio mocno lansowanych przez rosyjską armię dla każdego żołnierza) zdecydowanie nie zamierzamy promować.
Warto natomiast poszukać śladów potrzeby majstrowania przy okularach. Wyraźnie można na nią trafić w śladach konstrukcji wizerunku jednego imperium na obszarze drugiego. Zdolność do utrwalenia wyraźnej wizji własnej mocy jest zarówno częścią biologicznego odstraszania, jak kulturową (polityczną) sprawnością kamuflażu własnych braków. I tu okulary często stają się nie do zastąpienia. A dzisiejsze bańki informacyjne wręcz je uwielbiają…
W 1939 roku, dwadzieścia lat po wielkiej wojnie, w Nowym Jorku otworzono Wystawę Światową. Drugim najwyższym punktem (po centralnej iglicy) był człowiek radziecki wysoko wznoszący czerwoną gwiazdę. Pawilon ZSRR należał do największych. Zapchany był modelami projektowanych i planowanych radzieckich hydroelektrowni, linii kolejowych i lotniczych. Rosjanie zbudowali drugi, odrębny „pawilon arktyczny”. Przed nim ustawili samolot Antonow AN-25, który w 1937 kierowany przez Czkałowa przeleciał nad Arktyką z Moskwy do Vancouver. W 1938 arktyczną krę na Biegunie Północnym skruszył lodołamacz „Józef Stalin”.
Mit „człowieka rosyjskiego-radzieckiego” jako jedynego zdolnego przetrwać i podbić przyrodę Północy będzie używany zarówno dziś. Pewnie będzie to powieść dużo bardziej ekologiczna, ale akcentująca wyjątkową rolę Rosjan w skutecznej trosce o planetę. Prawdopodobnie budowniczych takiego przekazu interesować będzie to, co tak wyraźnie eksponowali na targach w 1939. Nie trzeba było nawet wchodzić do pawilonu. Napis na kadłubie samolotu z daleka informował, że tylko wierne trzymanie się „szlaku Stalina” gwarantuje zwycięstwo.

Dziś doskonale wiemy, że „stalinowski szlak” niezależnie od tego dokąd ma prowadzić z pewnością nie liczy się ze zdaniem otoczenia. Kruszy i miażdży wszystko dookoła siebie. I o tym warto przypominać.