Przynajmniej w polskich miastach, wszyscy śmigają na hulajnogach. Pogoda jak we Włoszech, ciepło, technologia potaniała. Młodzi i starzy odkryli urok pędu. To już zmiana kulturowa. Spece od prawa zaczynają, zgodnie ze swoją barokową naturą, opasłe tomy lex hulajnoga pisać.
Pora osadzić ten motyw w historii wyobraźni. Od czego zacząć? Od Ramzesa II na lekkim rydwanie? Od Hektora i Achillesa driftujących do upadłego pod murami Troi? Hollywoodzki Ben Hur miał cnotę tak szeroką, że i Harley z trudem by to udźwignął. Raczej Eos bladym świtem z bańką mleka pyrkającą po ciemnym jeszcze widnokręgu.
Wśród śladów dwudziestowiecznych królują ragazzi futuristi.
„W tym momencie ukazuje się Duch Imaginacji taki jakiego opisała Inteligencja. Jest to wysoki i suchy starzec, z wąsami à la Habsburg, w długim surducie futrzanym i niedźwiedziej czapce; (…) Jedna rzecz wydaje się doprawdy dziwaczna: jego lewa noga porusza się na wrotkach, podczas gdy prawa opiera się bezpośrednio na ziemi.” (Louis Aragon, Wieśniak paryski, przeł. Artur Międzyrzecki, 1971, s. 60.)
Jest także Bayamus, z opowiadania Stefana Themersona (1948). Bayamus w meloniku z doczepioną trzecią nogą, śmigający na wrotkach po ulicach Londynu, w rytmie poezji semantycznej.
Znów to poezja i wyobraźnia muszą na nowo rozpędzać nierówno pracujący Świat. Popychać w stronę życia.