Jeden z niewielu zachowanych z okresu międzywojennego (z 1937 roku) filmów awangardowych, czyli takich, które chciały oddać niedostrzeganą oczywistość to Przygoda człowieka poczciwego (https://www.youtube.com/watch?v=FlaFGPiioPQ), autorstwa Stefana i Franciszki Themerson, z muzyką skomponowaną przez Stefana Kisielewskiego wart jest chwili uwagi.
Fabuła na wspak, o konsekwencjach chodzenia przez dobrodusznego urzędnika tyłem, eksponuje motyw dwóch ludzi noszących szafę z lustrem (tak, tak, Henryk Kluba i Jakub Goldberg taszczący szafę po bałtyckiej plaży w etiudzie Polańskiego z 1958, to był już „drugi sezon” tej symbolicznej usługi transportowej w historii filmu). Czy doczekamy sezonu trzeciego i motyw dźwigających coś równie wielkiego i ciężkiego jak szafa wypełni filmowe kadry i nasze głowy?
Byłoby miło, bo każdy na nowo podjęty wątek, każda powiązana nić – to typowa, łódzka mądrość – cieszy. Rzeczywistość należy nieustannie cerować i reperować, skoro nadal nie potrafimy wyprodukować rzeczywistości 2.0.
Jak w roku 2024 może wyglądać kadr z tragarzami, wykonującymi usługę transportową? Banalnie, nie będzie to obraz wypatrzony i utrwalony przez ludzkie spojrzenie. Pierwszy lepszy algorytm poproszony o przemielenie sceny z filmu Themersonów natychmiast wysnuje serie kadrów sterylnie ubogich, skrajnie funkcjonalnych, anonimowych jak twarz kuriera, który już się zdążył odwrócić i pędzi dalej, zanim zdołaliśmy odebrać naszą dzisiejszą przesyłkę.
Proszę spojrzeć jak bezproblemowo krzyżuje maszyna do obrazów fragmenty ludzkiej anatomii z przedmiotami. Czysta funkcjonalność, tylko nogi i pudła w gładkiej przestrzeni. Możemy na to patrzeć jak na niewiele znaczące zabawy z metamorfizacją starej, dwudziestowiecznej awangardy przy życiu AI. Możemy też pomyśleć, czy nie są te wczesne (czarno-szare i biało-nieme) obrazy nowego gatunku, którego istnienia z uporem nie chcemy zauważyć: człowiek-usługa, perfekcyjny (zawodowo) nikt. On tylko coś przenosi, dostarcza, dowozi, dokręca, głosuje – nic osobistego. Taka profesjonalna w każdym calu usługoistota nie potrzebuje oczu, po co jej w oczy patrzeć?
Sprawny, autonomiczny system sterowania, nogi i miejsce na ładunek/usługę, ewentualnie obudowa z reklamą.
Zwróciliście uwagę, że jak u Themersonów, tak i Polańskiego tragarze nie mają na sobie żadnych nadruków, żadnych firmowych kombinezonów? Amatorszczyzna, niesienie szafy oraz lokowanie produktu – to przecież dziś to samo.
Ktoś kto niesie, to już nie żaden „człowiek pracy” czy homo faber, to homo blandus.
Jego populacja będzie rosła szybko w realiach nowego, technologicznego feudalizmu.
Może spróbujmy na początek nowych czasów zaprojektować szafę na ich miarę.
Szafę filmową, szafę odbijająca i zwielokrotniającą światy, podobnie jak w filmie Themersonów.
Czy będzie to szafa oklejona niczym wyścigówka z Dakaru, z kodem zamiast lustra?
W sumie wszytko jedno, my jedynie musimy z nią dotrzeć „na miejsce”.
Jak osiołkowi jest nam coraz bardziej wszystko jedno, byle dotargać do jutra.