Proszę pomyśleć jakie znaczenie ma fakt, czy przytrafi się nam eksplozja dobrej jakości, czy jej chińska albo koreańska podróbka. Oczywiście celność, jakość, zasięg broni z której się zabija wpływa na efektywność zabijania, ale niekoniecznie ten, z kim walczymy musi na to zwracać uwagę. Wojna w Ukrainie nie jest formą rywalizacji jaką są w stanie pojąć mieszkańcy Europy, którzy jak pisał Tuwim:
„(…) – widzą wszystko o d d z i e l n i e:
Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…”
Na razie i my, i media wszystko w przebiegu wojny w Ukrainie doskonale rozumiemy. Czego tu nie rozumieć: wojna jest tylko formą presji ekonomicznej i kulturowej, prowadzoną środkami brutalniejszymi niż zazwyczaj. Wrogie przejęcie to termin doskonale znany bankowcom i biznesmenom. Technicy, inżynierowie, umysły ścisłe i precyzyjne doskonale rozumieją, że to technika wojskowa, jej ilość, jakość zdecyduje o przebiegu wojny. Ekonomiści od razu wiedzieli kto wygra, skoro saldo handlowe obydwu walczących stron jest takie, jakie jest.
Patrzymy na te wojnę jak dziewiętnastowieczni mieszczanie patrzyli na Wojnę Krymską. Wojna jest, ale w najmniejszym stopniu nie narusza reguł codzienności. Jest pod kontrolą, obserwujemy ją, dokładamy starań by się nie powiększyła. Pożary się zdarzają, ale z pewnością nie będą apokaliptyczną katastrofą globalną. Ten rodzaj zachodniego myślenia jest niedomknięty, niekonsekwentny, niespójny i może to być groźne. Traktowanie wojny jako zjawiska ekonomicznego i gospodarczego, dającego się kalkulować mimowolnie zakłada, że nadal działają rozróżnienia przy pomocy których opisujemy rzeczywistość. Dla Zachodu, szczególnie dla Zachodu drugiej połowy XX wieku takim pojęciem jest pojęcie taniej podróbki. Angielski wykształcił szczególnie bogatą frazeologię: cheap reprint, cheap imitation, cheap fake, cheap knockoff, cheap copy po bardziej personalne: total sham, bargain basement stand. To frazeologia budująca całą hierarchię Zachodu, oparta na historycznym poczuciu „wyższości” i podległości. De facto wojna jest brutalną formą ustalania nowej hierarchii. Nie ma natomiast czegoś takiego jak tania podróbka wojny. Z europejskiej perspektywy zdarzają się imitacje wojny, o czymś takim pisał J. Baudrillard twierdząc, że „wojny w Zatoce nie było”.
Kategorie taniości i drogocenności przestają się liczyć w sytuacji walki. Nie „tłumaczą” zachowania walczących. Dlatego przecież broń tak świetnie się sprzedaje. Przypominanie o tym w kulturze zachodniej jest odbierane jako irytujące, niegrzeczne, przesadnie patetyczne, psujące przyjętą konwencję. Jest jak ciągłe wracanie do przegranych powstań, trudno zrozumiałe dla obserwatora z zewnątrz.
Ilustracja: The Window of the World theme park in Shenzen; China’s first atomic test on October 16th, 1964, in Xinjiang.