Co powinno charakteryzować napastnika? Skuteczność. Najbardziej skuteczni potrafią wręcz zaskoczyć. Robert Lewandowski znalazł moment i własnoręcznie (nie własnonożnie) przepisał zdanie z Ziemi Obiecanej. Które zdanie? Celne, krótkie, ironiczne. „Znacie tu kogo w Łodzi?”
Zasada skuteczności obowiązuje także w piłce nożnej. Skuteczność nie tylko w strzelaniu bramek, ale skuteczność w utrzymywaniu uwagi widzów na własnej sylwetce.
To decyduje o pozycji, przebiegu kariery, możliwości wpływania na bieg gry, nie tylko na boisku.
Skuteczność powiązana jest z wszechstronnością, z podzielnością uwagi, z wyczuciem chwili i rytmu zdarzeń.
Kiedy wykonujecie gest, zakończony znakiem zapytania, do końca nie wiadomo, w którą stronę się to potoczy. I o to, mniej więcej w tej grze chodzi.
Tak wygląda dobra kiwka. Dziś kiwka to nie boiskowy zwód, to figura retoryczna, bez opanowania której nie da się skutecznie pogrywać z mediami społecznościowymi.
Jeśli tylko nie zagraża nam bezpośrednio, lubimy patrzeć na cudzą sprawność. Ekwilibrystyka, wysilony gest, błyskawiczny zwód, salto mortale rozkwitają bujnie na fejsach instagramowych tiktoków. To miejsca, o których pisze się dziś, że są przedsmakiem ziemi obiecanej, źródłem nigdy nie kończącej się Obfitości (Ubertas) i niegasnącej Sławy (Fama). Pisanie, w swoim podobnym do bezruchu zamyśleniu jest antytezą takich spektakularnych aktywności. Nawet jeśli ktoś obdarzony jest darem ciętego, ostrego stylu, nawet jeśli drybluje wśród reguł interpunkcji jak Maradona, kamera uchwyci go tak samo jak kogoś piszącego mozolnie sprawozdanie z delegacji. Nie widać różnicy.
Ciekawie rozdwajają się znaczenia słów istotnych dla literatury i dla piłki nożnej. Robinsonada to słowo nazywające pewien typ powieści rozgrywający się w bezludnych ostępach wysp, lub widowiskowa interwencja bramkarza skaczącego w bok by w locie odbić piłkę a potem upaść nie łamiąc sobie karku. W wyspiarskiej ojczyźnie futbolu słowo nieznane. W bramkarskim kontekście używane tylko w Czechach, Austrii, Polsce, na obszarze Mitteleuropa. Podobno zaczęło się od widowiskowych parad i interwencji bramkarza Southampton, który wygrał z miejscową Slavią w Pradze 3:0. Dawno, tak dawno, że na trybunach mógł siedzieć dwudziestotrzyletni Franz Kafka. Praskie gazety nazwały te niesamowite wyskoki i wygibasy angielskiego bramkarza słowem: robinsonáda (proszę to parę razy głośno, z czeska powiedzieć).
Nie wiemy, czy ktoś po meczu pokazał w gazecie ten słowiański słowotwórczy wynalazek Jackowi Robinson z Southampton.
Trzeba by kiedyś usiąść na dłużej, skupić się i załatać szczeliny między tym co się zdarzyło i co się zdarzyć mogło. Taki opis, taka apokryficzna, niczym nie skrępowana literatura pozwala na drybling między światami. Daje szansę na długi rajd od suchych statystyk z wynikami meczów, aż na drugą połowę, gdzie zaczynamy się rozglądać za śladami prowadzącymi do (oczywiście spalonej, „spalony był!”) dwutomowej, nieukończonej powieści Kafki o praskich futbolistach (nie dowiemy się już czy w końcu zagrali na dziedzińcu Zamku).
Bardzo (dla zdrowia) potrzebujemy takich przebieżek, takich pasaży. Wtedy właśnie zauważamy, że to, co sekundę i metr wcześniej wydawało się fantastyczną bujdą za moment stanie się realne: „Kafka hatte zum eigenen Körper eine auffallend unerotische Beziehung, er empfand sich als mager (zu Recht) und schwächlich (zu Unrecht). Auch neigte er zur hypochondrischen Beobachtung des Körpers und beschäftigte sich viel mit Fragen gesunder Ernährung und Kleidung. Andererseits war er auf seine allgemeine Fitness durchaus stolz. (proszę się rzucić tu: https://www.franzkafka.de/wissenswertes/war-kafka-sportlich)
Dlatego warto obserwować potrafiących pisać bramkostrzelnych napastników. Mają ładną sylwetkę, gdy składają się do pióra. Warto trenować.
F wie Phaeton, nicht Fußball!
Goltzius, Hendrick; after Cornelis van Haarlem, Phaeton’s shot! 1588, etching and engraving.
Leicester City goalkeeper Gordon Banks in action in 1969. Photo by Popperfoto.
Jack Robinson (footballer, born 1870).
Unknown writer in training, circa 1914.