„Człowiek nie może wyrazić siebie na zewnątrz nie tylko dlatego, że inni go paczą – nie może wyrazić siebie przede wszystkim dlatego, że tylko to, co w nas już uładzone, dojrzałe, nadaje się do wypowiedzi, a cała reszta czyli właśnie niedojrzałość nasza, jest milczeniem. Wobec czego forma będzie zawsze czymś dla nas kompromitującym – jesteśmy poniżeni formą.(…) I na koniec, czyż człowiek będący zawsze poniżej wartości, zawsze skompromitowany (tak dalece, że być człowiekiem to znaczy być „gorszym”, gorszym od tego co on sam wytwarza) nie poszuka wyładowania swego życia psychicznego w sferze jemu właściwej, to jest w sferze tandety?”
Witold Gombrowicz, Dziennik 1953 – 1964, 1957 [22], Kraków 2011, s. 342.
Wybraliśmy formę nieoczywistą, pięciodzielną. Zbieramy i przyglądamy się w milczeniu. Na książki traktowane jako materiał budowlany na szczęście można patrzeć w milczeniu, bez „wypowiedzi”, tak jak patrzy się na architekturę.
Milczenie kłopotliwe przytrafia się kiedy ktoś odmawia, niepewny, nieprzekonany, podejrzewający, że jakieś jego prawa do osobistej formy (i prawa pochodne wobec tych praw fundamentalnych) mogą ucierpieć.
Napisali:
— Chcecie do pisania Ogrodu zaprosić człowieków ubranych, ba, najchętniej prze-ubranych, wyjątkowych, przepasanych orderami, zasiadających w gabinetach, jumbojetach. No i co, w tej literackiej „Ziemi Obiecanej” ma się naga sromota okazać? Że niby wszyscy po zdaniu, tymi samymi literami, których nie wiadomo kto przed chwilą dotykał? A fe, jak tak można. Człowiek przez całe życie, się stara, tyra, pięknieje, dekoruje kolejnymi dystynkcjami, a tu tak pospołu?
Każdy stara się dyskretnie ale stanowczo odróżniać, a tu tak nagle: razem?
Napisali:
— Bosch jak dostał koło 1515 zlecenie od hrabiego Hendricka III z Brukseli na duży obraz do dekoracji bankietów, to miał tyle rozumu, że całe to hasające i figlujące w Ogrodzie towarzystwo rozebrał do rosołu. I tylko negry się wy-wyróżniają.
Napisali:
— Bardzo dawno temu, w epoce przed Rurą, wystraszyłem Jacka opowiadając mu, ze Atlas Sztuki chcąc być i elitarny i egalitarny powinien (walcząc o frekwencję) zrobić galerię w akwaparku. Wizja Jacka przemawiającego do zgromadzonego grona koneserek, znawców i bywalców na bosaka (no bo niby jak inaczej na pływalni, w płytkiej wodzie w krawacie?) mnie bawił, jego przestraszył. Jak można. No właśnie. Ikonografia raju jest ikonografią nagości, stanu wzajemnego podobieństwa (raczej szpetnego), o którym nie chcemy pamiętać. Nagość: nuditas naturalis bardzo szybko zamieniła się w naszych pustych łbach w nuditas criminalis.
Napisali:
— Jak tak się nie znam, leję se wszystkona boku, ale może zanim beton zaczniecie lać z grubej gruchy pod tę waszą Księgę, parę słów w horyzoncie tego Edenu, niezrozumiałym – jak nie przymierzając taka fiśnięta Biblioteka. Ten „paczący” z prawego skrzydła ( piekielnego) Ogrodu pożądań Boscha tak samo patrzy niesiony do piekła w sykstyńskim Sądzie Ostatecznym Michała A. To cała odrębna tradycja ikonograficzna, patrzenia jednym okiem, „przez palce”, długa historia.