Waldemar Malicki, pianista polski (żyjący) a zarazem prowadzący doskonałą audycje muzyczną w każdą sobotę w II PR rozwinął jak zwykle interesująco ideę autonomicznego samochodu. Rozwinął ją dywagując o pianistach doskonale grających rytmicznie i dynamicznie boogie-woogie. Malicki prognozuje że już niedługo udoskonalona cyfrowa pianola 2.0 zastąpi takich pianistów, a kto wie czy nie zastąpi także tych śpiewnie grających Chopina i chromatycznie Debussy’ego.
Ma Malicki rację dlaczego ciągle kresem wyobraźni w XXI wieku ma być „samochód autonomiczny”, dlaczego nie „autonomiczny artysta”?
Tak śmiałe wizje technologicznej przyszłości powinny jednak mieć granice.
Spróbujcie sobie wyobrazić w kraju średniej wielkości (tak trzydzieści parę milionów, w umiarkowanym klimacie) całkowicie „autonomicznego premiera” albo prezydenta. Horrendum.