I świat miał z niego dużo. Przez moment, taki krotochwilny, miała go też Łódź. Miała cudownego Mistrza. Lynch wymyślił nas na nowo, na nowo centrum Łodzi.
Wśród fabrycznych ruin odnalazł tajemnicę, która zainspirowała jego wyobraźnię. „Niezwykłe pozostałości po rewolucji przemysłowej! Dzisiaj już takich miejsc prawie nie ma. Łódź ma duszę. Dlatego ją tak bardzo polubiłem” – kilka lat po otwarciu swojej wystawy w Atlasie Sztuki, David Lynch nadal był pod wrażeniem pierwszej wizyty w mieście, w którym „zakochał się w ciągu chwili”. Słowa te na zawsze zapisały się w sercu miasta. Dziś żegnamy Davida Lyncha, ale nie żegnamy jego obecności. W tych fabrykach, w tych obrazach, w każdej inspiracji, która wypełnia łódzkie przestrzenie, jego duch pozostanie na zawsze. Łódź ma duszę, dzięki niemu jeszcze bardziej widoczną i silniejszą.
Dziękujemy, David. Dziękujemy za wszystkie obrazy, za wszystkie słowa, które pomogły nam uwierzyć, że nawet w cieniu poszukuje się światła. Fortuna kołem się toczy, ale Twoje koło – to zapisane w elewacji W20 – pozostanie z nami. Na zawsze.