„W okresie zalegania śniegu wystrzegaj się stromych stoków i nie wchodź do niebezpiecznych żlebów, którymi mogą zejść lawiny śnieżne.”
Nie ma co udawać. To bardzo przydatne pouczenie. Nawet jak powstanie CPK w środku Polski, która może być krajem wybranym, pozostaniemy gatunkiem mało lotnym. Teraz, w obliczu fali mrozu trzeba twardo spojrzeć prawdzie w oczy: ludzie nie potrafią latać. Ani jeden z nas. Przed lawiną nie damy rady odlecieć. Nikt.
Nawet ci z hodowli w wojskowych laboratoriach do zadań najspecjalniejszych sami z siebie, o własnych siłach nie latają.
Mimo to jakoś sobie radzimy, nawet zimą.
Mniejsza o armię dronów precyzyjnie dostarczających gorącą café latte i spersonalizowany granat pod wskazany adres.
Radzimy sobie bo w odróżnieniu od bardziej lotnych gatunków natychmiast wiemy co możemy zrobić z czymś tak obezwładniająco bezdusznym i jałowym jak śnieg.
Najbardziej optymistyczną informacją jest to, że najlepiej radzą sobie z bezużytecznością śniegu dzieci. Nie latają, ale śmigają, lepią bałwany, genialnie, swobodnie, ze śmiechem, od niechcenia. Nie zapisujcie ich na kursy lepienia ze śniegu.
Chyba nie ma wiarygodnych statystyk korelacji częstotliwości używania luster i ilości ulepionych bałwanów. Ilościowe oblicze nauk społecznych wciąż dalekie jest od doskonałości.
Skoro dzieciaki za darmo lepią nam takie piękne bałwany, zamiast upewniać się co kwadrans, że my to nadal my, zamiast czytać o „fazie lustra” u Lacana – po prostu spacerujmy.
Ograniczmy rozbudowę wyrafinowanych systemów utrwalających obraz naszego zachowania. Śnieg z niewielką domieszką jasnej wyobraźni potrafi je zastąpić.
Spacerujmy odwzajemniając szczery uśmiech każdego napotkanego bałwana.
Nie musimy spacerować wzdłuż linii. Śnieg najwyraźniej ignoruje dotychczasowe granice i rozgraniczenia, unieważnia linie. Ostrożna rezygnacja z tego nawyku, może być całkiem udanym pierwszym krokiem w skróconym kursie latania.
Spokojnie, pożaru z tego nie będzie. Pali się tylko na dole jednego z kilku starych obrazów Magritte’a z serii La condition humaine. Już zacieramy ręce. W przyszłym tygodniu w Atlasie montujemy skomplikowany system PPOŻ.
Spaliło by się co, jakiś obraz. Póki co czytajmy i nie zbliżajmy się do krawędzi lektury.