Festiwale filmowe. Wielkie, znane, z tradycjami.
Festiwal w Cannes to kwintesencja Zachodu i jego zdolności do wchłonięcia i przyswojenia wszystkiego na raz.
Obok siebie nieskończony, dokumentalny Mariupol 2, reżyserowany przez Mantasa Kvedaraviciusa (zginął w Mariupolu 2 kwietnia, zastrzelony przez rosyjskich żołnierzy) i Top Gun Maverick (reżyseria Josepha Kosinski).
A pomiędzy, jak to na festiwalu: brawa, aplauz. Który film wygra, który zrobi niesamowite wrażenie, „wbije w fotel”?
Dobrze jest wrócić po festiwalu do Łodzi. Bo Łódź jest jak łącznik na wszechogarniającej osi Wschód–Zachód, jest miejscem gdzie prędzej czy później spotkamy się wszyscy, wszyscy fani fajnego świata XXI wieku. Bo w Łodzi czujemy i siłę, i niemoc aplauzu. Aplauz to uniwersalny łącznik maskujący „niezręczność” sytuacji. Trzeba stanąć mocno w Łodzi, żeby ta niezręczność dotarła do świadomości nas, klaszczących.
Do nas dotarła już w Cannes. Dlatego jeszcze tam ściskaliśmy Jurka Skolimowskiego. Atlas Sztuki nie ukrywał, że macza palce w nowym filmie Romana Polańskiego ze scenariuszem napisanym przez Jerzego.