Liczymy od zawsze. Chętnie liczymy to, czego na pewno nie dosięgniemy. Sprzed kilkunastu tysięcy lat pochodzą pierwsze monumentalne neolityczne założenia architektoniczne sytuowane zgodnie z układem astronomicznym, tak jak Göbekli Tepe. Każdy język, który znamy i potrafimy rozpoznać, w przeszłości zjawiał się w świecie, w którym od dawna już sprawnie liczono. Liczymy precyzyjnie. Mamy policzone, że ostatni dzień grudnia, a zarazem roku, jest dłuższy od najkrótszego dnia o 4 minuty. Znacie kogoś, dla kogo ma to znaczenie?
Przesilenie zimowe między 21 a 22 grudnia na półkuli północnej przez tysiące lat podpowiadało, jak budować dziesiątki miejsc kluczowych dla dawnych społeczności. Architekt przez długi czas był kimś, kto potrafił policzyć i narysować co łączy ścianę, czy bramę z gwiazdą, a kto wie, czy nie z bogiem.
Współczesność jest upojona własną zdolnością do liczenia błyskawicznego, liczenia wszystkiego tak, by szybciej tego dosięgnąć. Nazywamy to funkcjonalnością, pragmatyzmem. To fundament, rudimentum, substructio naszej codzienności.
Z jakiegoś powodu nadal robi na nas wrażenie moment, kiedy na własne oczy widzimy jak starszy sposób liczenia zjawia się wraz ze wschodzącym Słońcem. Jak promienie, filary i ściany przez krótką chwilę współistnieją, współgrają jak dobrze zestrojone struny. Przełykamy wtedy ślinę, podejmujemy mocne postanowienia, wysyłamy MMSy do ludzi, o których dawno zapomnieliśmy. To ważne funkcje trwałej architektury.
Ilustracja: Karnak w dniu przesilenia z lewej i z prawej; w środku hala LSS Społem, z nieco późniejszego okresu