28 maja rozstrzygnęły się wybory „o wszystko”, wybory prezydenckie w Turcji. Stopień polaryzacji poglądów był w Turcji bardzo podobny do tego u nas. Poziom emocji, ilość inwektyw używanych zamiast argumentów też. Bajka o zasadniczym wyborze między patriotycznym konserwatyzmie i kosmopolitycznym lewactwie podobna. Zaangażowanie aparatu państwa po jednej ze stron też.
Turcy wybrali.
Co jest ważne w tym wszystkim dla nas? Uświadomienie sobie, że wyliczone wyborcze „atrakcje” jakie nas czekają tego lata są czymś powtarzalnym, czymś wydarzającym się w pozornie zupełnie różnych kulturach. Ćwiczmy hasło popularne w pierwszej turze tureckich wyborów: „Wszyscy jesteśmy Turkami”. Może się nam przydać.
Choć niewykluczone, że koniec końców okazać się może, że „Wszyscy jesteśmy Turczynkami”. „Nursema nasıl oy verirdi? – Jak zagłosowałaby Nursema?” To najpopularniesze pytanie ostatniego etapu kampanii wyborczej, nawiązujące do bohaterki serialu „Kizilcik Serbeti”.
Wybór płci jako wybór polityczny to też nowy standard w polityce XXI wieku.
Zabawne, że dzieje się to w tym samym miejscu, w którym jeszcze przed neolitem, kilkanaście tysięcy lat temu zaczęła się powolna, ogromna zmiana wyobrażeń odnoszących się do płci. Starsze, paleolityczne kobiece idole o szerokich biodrach ustąpiły pola bohaterskim, szalonym męskim wojownikom. Tym, którzy nadal, przy każdej elekcji (erekcji?) prowadzą do boju, do końca, szarżują na cały wrogi świat.
Rysunek satyryczny z tekstem: „Wszyscy jesteśmy Turkami”;
Katarzyna Kozyra, „Więzy krwi”, 1995;
Postać kobiety Gobekli Tepe, warstwa II, 7500-6000 lat przed naszą erą;
Wojownicy, m.in. na reliefie z Sayburc, z VII(?) tysiąclecia p.n.e., ściskający członek w garści, atakowany przez dwa lamparty. Podobno najstarsza znana scena z narracją, długi serial.