i wypadają blado na tle solidnie pisanych i odmalowanych fantazji na FB. Dziewczyny… 2024 rok będzie czasem drapieżników. Czyli będzie należał do Was.
Zachodnia kultura potrafi – hokus pokus – to, co niebezpieczne zmienić w to, co rozkosznie przyjemne, co zachęca do zakupów, co zwiększa apetyt na więcej od życia. Potrafi tak robić co prawda nie wszędzie, ale w ważniejszych centrach tak. Dlatego fajniej jest mieszkać w Londynie, Brukseli, Paryżu, niż w Skiroławkach, czy Bronowicach Małych.
Potrafimy tak fantazjować od co najmniej pół tysiąca lat. Od czasu, kiedy hrabia Hendrik III van Nassau w swoim pałacu na przedmieściach Brukseli zawiesił duży obraz uprzyjemniający rozmowy w czasie wydawanych uczt.
W szkołach taką zdolność do skupiania się na tym, co atrakcyjne, co na wyciagnięcie ręki, nazywają kulturą nowożytną. Mówią, że to napędza gospodarkę.
Skupienia i sukcesów w gospodarce życzymy w całym 2024 roku.
Zobaczycie! 2024 będzie niesamowity, usiądźcie wygodnie, oglądajcie do woli, pomrukujcie z zadowolenia – to dylemat godny duńskiego księcia, co wybrać: Lifestyle czy Shopping?
Pod choinką chciałoby się mieć i to, i to. I blask, i dźwięk.
Ale uwaga! Blask jest „niepojęty”, jak poucza kolęda. Dźwięk trąbek, radosny, zdyszany, jak oddech biegnących w stronę blasku kurierów, którzy na moment porzucili swój codzienny pęd. Takiego dźwięku najlepiej nasłuchiwać w Weihnachtsoratorium Jana Sebastiana Bacha. Co do blasku, może być jaki bądź blik sol invictus – słońca, które właśnie na nowo się urodziło i zaczyna zyskiwać na mocy.
Ten sam dźwięk i, kto wie, czy nie bardzo podobny blask wrócą podobno w preludium Apokalipsy. Te same, trudne do zignorowania znaki mogą w ludzkiej wyobraźni znaczyć to, czego pragniemy i to, czego się obawiamy. Ekonomia znaku, ekonomia semiotyki to dziedzina pełna paradoksów.