Nie szkodzi, w Łodzi przyzwyczajeni jesteśmy do masywnych fabularnych fantazji i ich beztroskiego wyświetlania. Oswoiliśmy się z nimi, oswoiliśmy się na nowo już w XXI wieku. Miasto ma swój rytm, już nie ten dawny, na trzy zmiany, ale nadal w starym tempie: „do upadłego”, „na akord”. Łódź płynie, Łódź nie tonie.
Łódź usiłuje nawigować pomiędzy mocno czasem wzburzonymi bałwanami. Łódź nie jest filmowa, każdy, kto choć raz tu był, doskonale wie jak bardzo jest nie filmowa.
Łódź jest normalna, chce tylko dopłynąć. Jak najprościej, bez kinowych zwrotów akcji.
Czy kolejny raz zostanie z imaginacyjną konstrukcją z patyczków, paseczków i wstążeczek zamiast z solidnym wiosłem w garści?
Zobaczymy, Łódź to miasto łatwowierne, ufne, zapatrzone w projekcję – lepiej nie sprawdzać, jak się zachowuje, gdy ktoś ją nagle zacznie mocno podtapiać.