Ministerstwo Edukacji jeszcze nie wie dlaczego. Ale nie tylko tego nie jest pewne. Nie wie czy lekcje K-popu zastąpią muzykę tylko w klasach mundurowych, czy we wszystkich. Silniejsza integracja kulturowa z Koreą po decyzji o zakupie prawie tysiąca czołgów K2 i około 300 wyrzutni rakietowych K239, czterdziestu ośmiu odrzutowców FA-50 i ponad sześciuset armatohaubic K9 wydaje się polską racją stanu, przynajmniej rządzącym. Raison d’État (ratio status) to termin bez wątpienia europejski. Z pewnością istnieje jego odpowiednik koreański, ale wiemy o nim niewiele, tyle ile da się wytłumaczyć po angielsku. Rząd planuje do 2035 wydać na modernizację armii 133 miliardy dolarów. Jeszcze jakieś drobne na modernizację szczelnych zapór i płotów na granicach i już będziemy „u siebie” bezpieczni.
Przypomina to wszystko decyzję zarządu spółdzielni mieszkaniowej o pilnej termomodernizacji wiat śmietnikowych na osiedlu z powodu niespodziewanej zimy. Obłożeni sprzętem znów będziemy „silni, zwarci, gotowi”. I zostaniemy w lekko rdzewiejących dekoracjach na długo, pewnie aż do drugiej połowy stulecia. K-pop lekko zmiksowany z „My Słowianie” i szopenowską śpiewnością sekcji rytmicznej da się przełknąć. Zupełnie jak i Festiwal piosenki koreańskiej, na przykład w Kołobrzegu, może stać się ministerialnym hitem lat trzydziestych. Podobno wojsko nie jest od myślenia, wojsko śpiewa na rozkaz. Wojsko jest od tego, by maszerować. Tak przynajmniej uważał carewicz Konstanty.
Suwerenność to nie zadanie dla wojska tylko skutek posługiwania się własną wyobraźnią.
Mamy w Łodzi mural (przy ul. Nawrot 7) upamiętniający urodzonego tu porucznika, który już w przededniu Bitwy Warszawskiej regularnie pisał do Marszałka. A jego listy były czytane w Sztabie Generalnym z najwyższą uwagą. Ciekawe byłoby ustalenie co spowodowało, że Brytyjczycy wymusili na rządzie RP na uchodźstwie jego (wtedy już podpułkownika) odwołanie z placówki w Lizbonie i zakończenie działania Akcji Kontynentalnej na początku 1944 roku (DOI: https://doi.org/10.18778/0208-6050.105.08 )
Podobno o odwołanie poprosił Churchilla Stalin w czasie konferencji w Teheranie pod koniec listopada 1943. To wyglądało na drobiazg, bez znaczenia mający potwierdzić aliancką współpracę. Kto wie czy nie był Jan Kowalewski najbardziej denerwującym generalissimusa łodzianinem? Europa po końcu II wojny światowej mogła wyglądać nieco inaczej. Poza tysiącami samolotów, armat i czołgów o jej kształcie decydowały też rozmowy, gdzieś daleko, nie wiadomo o czym.
Raison d’État (ratio status) nie konstruują kwatermistrzowie i kucharze. To coś tak nieoczywistego jak niewyraźne szyfry i kody.
Grafika: Ppłk Kowalewski z córką Teresą w trakcie misji w Portugalii (zbiory rodziny Kowalewski-Ferreira), za: http://baedekerlodz.blogspot.com/2020/12/mural-poswiecony-janowi-kowalewskiemu.html