Dziś w Ukrainie niebo jest tam gdzie ma być, a zboże się żółci. Ale Rosjanie tego tak nie widzą.
Wystarczy spojrzeć na historyczne flagi Ukraińskiej Republiki Rad, żeby zrozumieć dlaczego kolejne rozmowy o zawieszeniu ognia kończą się niczym. Układ barw żółtej i niebieskiej jest na nich odwrócony do góry nogami wobec dzisiejszej flagi Ukrainy. Rozmawiający mają odwrotne perspektywy.
Heraldyka jest najbardziej sformalizowaną częścią systemu symbolicznych znaków informujących o układzie sił, przebiegu granic, dążeniach. Układ barw na flagach zawsze ma jakieś oczywiste wytłumaczenie. Czerwone sztandary bolszewickiego komunizmu miały przypominać o krwi słabych i biednych. Szybko okazało się, że częściej jest to krew przelewana przez propagatorów rewolucyjnego imperium.
Upiorna jest stała imperialna maniera, by takie kłopoty z uzgodnieniem czegoś z otoczeniem pokrywać nadmiarem czerwieni. Inny punkt widzenia według rosyjskiej szkoły malarstwa realistyczno-batalistycznego należy otoczyć i nasączyć krwią, aż stanie się nie do odróżnienia od reszty czerwonej płaszczyzny, zniknie w monotonii koszmaru, przestanie cokolwiek znaczyć.
W mitologemach Europy wschodniej czerwienią cyklicznie nasiąka cały krajobraz. Mogą to być polskie czerwone maki, może być ukraińska czerwona kalina.