To pytanie stało się w kulturze polskiej frazą samodzielną, prowadzącą niezależne i bogate życie nie tylko w tekstach publicystycznych. Pytającym jest Wielki Książę Konstanty w dramacie Wyspiańskiego “Noc listopadowa”. W odpowiedzi słyszy od tajnego agenta Makrota: „(…) Tak, teraz jest listopad – więc baczne mam słuchy. Jest to pora, gdy idą między żywych duchy – i razem się bratają”.
Jak to w Polsce zwyczajnie, literatura tłumaczy wypadki dnia codziennego. Najwyraźniej dzisiejsi tajni agenci podzielają to przekonanie. Trudno inaczej wytłumaczyć, dlaczego starannie opakowano w czarną folię fotoradary stojące na trasie warszawskiego przemarszu w dniu Święta Niepodległości. Uznajmy to za znak pokrzepiający. Wbrew powszechnej opinii aparat państwa ma pewne nieprzekraczalne granice, wie, że niebezpiecznie jest z zaskoczenia fotografować figlujące z prawem (z prawa lub lewa?) duchy. Po rozpakowaniu radarów z czarnej folii i powrocie kostki na rondo Dmowskiego zostanie nam już tylko czekać na podwyżkę mandatów drogowych, a strach listopadowych nocy zastąpi strach przed utratą prawa jazdy.