Choć nasz projekt W20 (na Włókienniczej) jest lokalny, o skali zaledwie jednej ulicy, na wszelki wypadek postanowiliśmy osadzić go na masywnym fundamencie. Może nieco zbyt optymistycznie uznaliśmy, że rolę takiego fundamentu może pełnić przekonanie o rozumności człowieka. Dochodzenie do Rozumu zabrało Europie sporo czasu, ale doświadczenia XX wieku nauczyły nas europejczyków rozumu w stopniu wystarczającym by wreszcie uznać, że wszystkie dzielące nas problemy można rozwiązywać rozmawiając. Jedyny dostępny dla homo sapiens sens świata zawsze pojawia się w rozmowie, w dialogu z innymi. Wspólnota, rozmawiająca ze sobą Wspólnota jest źródłem Rozumu. Sensem istnienia miast i życia w mieście jest życie w sposób dający okazję do częstego spotykania innych. Zamiarem naszego miejskiego Think Tanku – Talk and Lodz jest zapoczątkowanie na Włókienniczej procesu budowy Kamienicy Rozmowy. Główną funkcją będzie po prostu sprzyjanie rozmowom, której sensem istnienia będzie nie wymiana usług, towarów a nawet informacji, ale prowadzenie dialogu od którego zaczyna się elementarna międzyludzka solidarność.
W pewnym sensie podążając za myślą Hansa-Georga Gadamera, który zwrócił uwagę na pierwotność rozmowy wobec rozumu wracamy do mitycznych początków. Do polis i greckich dialogów, które od środka to polis kształtują. Tak więc nasz projekt jest mniej więcej w równych częściach rozpięty pomiędzy architekturą i antropologią. Przy czym architektura ma służebną rolę medium wspomagającego, zachęcającego do spotkania i rozmowy. Istoty naszego projektu nie da się pokazać w żadnej błyskotliwej wizualizacji. Ona w ogóle jest nie wizualna. Jest nie widowiskowa, ale związana z pojęciem metanoi – głębokiej, obejmującej całą osobowość przemiany jakiej może doświadczyć dowolny homo sapiens najczęściej po spotkaniu z innym. Z punktu widzenia antropologii projekt ten można nazwać próbą realizacji tego, co tradycyjnie określa się jako filozofię dialogu (od Martian Bubera, Emanuela Levinasa, Franza Rosenzweiga, Józefa Tischnera) tyle tylko, że przy użyciu środków architektonicznych.
Dlaczego warto nam kibicować w tej próbie zbudowania na nowo wspólnoty w miejscu dość, jak sądzimy, dla większości egzotycznym. Powtórzymy myśl jaką wygłosił kiedyś ukraiński poeta i pisarz Jurij Andruchowycz, który zauważył, że „przybywający na Zachód pisarz ze Środkowej, czy też Wschodniej Europy zastaje tam sytuacje literacko idealną: może o swoim mieście, kraju, o swojej części kontynentu opowiadać niestworzone historie, może snuć najbardziej fantastyczne opowieści i podawać je za najprawdziwszą prawdę, a następnie może spokojnie udać się na spoczynek, ponieważ jego opowieści nigdy nie zostaną zweryfikowane. Po części dlatego, że publiczność podejrzewa, iż w tych stronach rzeczywiście może wydarzyć się wszystko, po części zaś dlatego, że istnienie tych stron dla publiczności jest nad wyraz problematyczne i przypomina literacką fikcję” (A. Stasiuk, Fado, s. 84)
Włókiennicza ma aspiracje w swoim otoczeniu skupiać bardzo różne funkcje – najprawdopodobniej będzie siedzibą różnych instytucji i ludzi, jednym słowem wbrew wyglądowi swoich jednolicie połyskujących, odnowionych fasad będzie (i być powinna) siedliskiem różnorodności. Dlatego na etapie projektowania warto ustalić niekoniecznie jedną słuszną, ale kilka podstawowych skal wartości, które mogłyby pełnić rolę punktu odniesienia dla wielu przecież projektantów pracujących nad tym projektem. Powinno to pomóc w uniknięciu efektu Frankensteina – stworzenia monstrum pozszywanego z różnie wyskalowanych i różnie opracowanych części, które poza gorącym pragnieniem twórców nic nie łączy. Jest to co prawda efekt bardzo widowiskowy, ale akurat w mieście Łodzi występuje on w nadmiarze i nie warto go powtarzać raz jeszcze.