Myślano, myślano, aż wymyślono. Hasłem festiwalu designu w 2022 rok była (ta): RE:GENERACJA.
Dobrze jest zacząć od drobiazgu, od detalu, od czegoś z czym łatwiej sobie poradzić. Po co dwukropek? Co daje, co wnosi w zastaną sytuację? Czyżby „graficznie” wyróżniał? Pierwszym odruchem zachodniej, analitycznej mentalności, jest podział na mniejsze, łatwiejsze do manipulacji elementy. Dość trudno wykonać rzetelną analizę bez pofragmentowania analizowanej rzeczy. Synteza może być równie groźna jak przymus analizowania wszystkiego dookoła, niemniej ten drugi nawyk wytwarza mikro-, nano-, pikoznaczenia, designerskie fajerwerki oświetlające przyszłość równie stabilnie jak iskra w zapalniczce (uwaga metan!). Takie mikroznaczenia, jednorazowe sensy wcześniej czy później odkryjemy wewnątrz drobinek mikroplastiku i pyłów zawieszonych. Odkryjemy wewnątrz własnego organizmu.
Jeśli zamiarem było podkreślenie pokoleniowości, faz generacyjnych w ludzkim świecie, wystarczyło raz kliknąć, żeby sprawdzić ile razy i w jakim kontekście słowo re-generatio pojawia się np. w Biblii. Albo u fanów samochodów lub pralek.Rachuba pokoleń to bardzo starotestamentowy sposób notowania upływu czasu. Niestety, nie ma mostów między multiwersum designu i obszarem religii (i mitu).
Nie ko:jarzy się tych sfer życia, więc nie projektuje się łączników między nimi (kto to kupi?).
Regeneracja, podobnie jak rewitalizacja to słowa opisujące działanie poza zasięgiem ludzkiej technologii. To słowa używane dla nazwania cudu, czegoś bardziej magicznego niż technicznego. Technologia, w autoreklamie, często stylizuje się na magię. Oczywiście funkcjonują nieźle rozległe branże: regeneracja bieżników, „tuszów i tonerów”, paznokci, wycieraczek. Biznesowo nie jest źle. Może wystarczy tylko przenieść taki model na poziom myślenia o mieście, o społeczności, o własnym i cudzym życiu? A potem wdrażać, upowszechniać, prowadzić szkolenia. Może.
Gdyby, z potrzeby graficznego odróżnienia, między re i generatio wmontować dłuższy dywiz, taki, który od biedy można nazwać myślnikiem? Myślnik to podobno tylko „znak pisarski”. Graficznie to prosty, poziomy łącznik modułów, każdy monter sobie z nim poradzi. Jeśli nie będzie działał bezmyślnie. Czy myślnik coś zmienia? Nie, ale myślenie jest jedynym spoiwem dla rzeczywistości jakim dysponujemy, jakie jest nam dane. Kiedy udaje się nam po – myśleć nagle zaczynamy dostrzegać przejścia między technologią a teologią, magią, czymś niesamowitym (uncanny). Kiedyś tam dotrzemy. Kiedyś już tam byliśmy. Gdyby nie zwały informacji do natychmiastowego przyswojenia pamiętalibyśmy to wyraźniej. Do tego potrzebna jest krótka pauza, szczelina, w której zmieści się myślnik, który nie jest tylko pisarskim znakiem.
Pauza to nie festiwal, wręcz przeciwnie. Festiwal się skończy, wtedy wrócimy do pracy.
Może następny festiwal czegoś dokona? Może uda się dzięki niemu dobrze zaprojektować pilnie potrzebny znak pisarski: bezmyślnika. Warto spróbować, potencjalny rynek jest ogromny. Będzie to technologia równie fundamentalna jak konserwanty w żywności, czy festiwale w promocji miasta. Póki co, bez konserwantów nie ma mowy o szybkiej regeneracji.
na zdjęciu: Samochód marzeń Adama Klimka – seria 1, odcinek 5