Ileż to razy doświadczaliśmy tegoż w Atlasie Sztuki. Sceny, które w sztuce dawnej wyglądają intrygująco, zmieniają się w groteskową farsę w ikonografii wieku XX. Nie zapowiada się by XXI miał cokolwiek zmienić w tym cywilizacyjnym trendzie. Wyobraźnia jest gatunkiem krytycznie zagrożonym, wbrew awangardowym deklaracjom, potrzebuje bardzo rozległego, bagiennego ekosystemu by przetrwać. A proces melioracji i drenażu nadal jest bardzo dochodową branżą gospodarki.
„Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?» Gdy jednak spojrzały zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie ubranego w białą szatę i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego, powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział». One wyszły i uciekły od grobu, ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały.” (Ewangelia św. Marka, rozdział 16, 1-8)