Październik miesiącem obrad i debat jest. Debatujmy. Może wreszcie uda się wyodrębnić łódzki, endemiczny gatunek dekonstrukcji architektonicznej? Dekonstrukcji przeprowadzanej siłami natury. Niektórzy z nas pamiętają, że dyskurs piotrkowski w mieście Łodzi trwa nieprzerwanie co najmniej od połowy lat dziewięćdziesiątych. Jest równie stary jak polska samorządna demokracja. Co oprócz gnuśności intelektualnej kieruje chcącymi dyskutować „wokół Piotrkowskiej” pozostaje zagadką.
Krótki trwający przez dwie dowolne przecznice spacer po ul. Piotrkowskiej w Łodzi dostarcza masy argumentów na rzecz tezy, że jest to ulica o znaczeniu marginalno-sentymentalnym. Oczywiście sentyment to rzecz prywatna, a własność prywatna podobno jest święta. Siła wspomnianych argumentów in recto z prostego bezpośredniego spostrzeżenia polega na tym, że żadna dowolnie długo trwająca „dyskusja”, „dyskurs”, „debata” nie będzie w stanie obalić nawet najmniejszego z nich, przeciwstawić się skutecznie dojmującej oczywistości tego co naoczne, co ewidentne.
A klimat, czas i genius loci nie przejmując się tą paplaniną przeżuwają i trawią coraz to nowe fragmenty tej ulicy przerabiając je na oniryczne i malownicze scenografie do niskobudżetowych horrorów i kryminałów. Fetysz „rewitalizacji obszarowej” nigdy nie został zbadany tak by wykluczyć, że niezależnie od intencji i wielkości nakładów finansowych nie prowokuje szybszej marginalizacji takich obszarów. Zajrzyjcie w okolice dworca Łódź Fabryczna.
Zapraszając na obrady organizatorzy posłużyli się starym hiperrealistycznym obrazem z dekady kiedy „ludziom żyło się dostatniej, a Polska (PRL) rosła w siłę”. Gdyby ktoś powtórzył taką manierę, namalował dziś ten fragment ulicy ze zdjęcia, niczego nie dodając, taki obraz mógłby być wczesnym przykładem subrealizmu. Nurtu manifestującego jak wszystko dookoła osuwa się i ciągnie w dół z mocą godną atomowej łodzi podwodnej The Beatles.
Łódzkie Muzeum Sztuki powinno zacząć gromadzić subrealistyczne artefakty jeśli nie chce w nieskończoność opowiadać o stuletniej awangardzie.