Kiedy patrzymy na takie „obrazki” wszystko jest jasne. Wiemy, po czyjej stronie jesteśmy. Kolor krwi niesłychanie przyspiesza wyrobienie sobie silnego przekonania. Kolor krwi działa też silnie i specyficznie na pamięć. Nie ma żadnych badań pozwalających wyrobić sobie zdanie na temat danego procesu. Są sterty historycznych, dokładnych opracowań drastycznych sytuacji w realiach wojny.
Czy w takim stanie badań kiedykolwiek będziemy w stanie wypracować powszechne i zarazem osobiste przekonanie, że Polska i Ukraina to kraje, które są sobie bardzo potrzebne, a nie Dzikie Pola, po których drepczą w kółko nieszczęścia losu? Z bratnią pomocą putinowskiej Rosji to może się udać, bez wymazywania i rezygnowania z własnej pamięci.
To jeden z trudniejszych i boleśniejszych procesów kulturowych, jaki nas w najbliższych latach czeka.

Pogrzeb we Lwowie po wrześniowym ataku; krzyż i afisze na łódzkim cmentarzu „na Dołach”, tego samego dnia.