Uwalniamy się od Rodziny, narty i święta to spory wysiłek. Zaraz po nich statystycznie częściej powinny pojawiać się szalone plany, by jak w starym dowcipie zrzucić wszystko i wyjechać, wyjechać samemu, daleko poza granice netu, mieć chwilę dla siebie, bo w święta znów się nie udało.
Jeśli odpowiada wam podróż po prawdziwym kosmosie zacznijcie od ilustrowanych wydań Ulissesa Joyca. Spokojnie, nie trzeba czytać, jest to, jak dawno ustalili joycelodzy, pierwsza (sprzed 101 lat) w pełni autonomiczna powieść, sama płynie. Podobno jak jakiś starożytny strumień (Styks, Lete), wszytko jedno, ważne, że samemu nie trzeba robić – literalnie – nic. Ot, jak pasażer zerknie sobie człowiek to tu, to tam. Tekst to temu irlandzkiemu autorowi dosyć koślawy wyszedł, miejscami wygląda to jak kierdel baranów na wysokości węzła Konotopa na adwójce zwanej „Autostradą Wolności”. Nawet dwa solidne tłumaczenia: Macieja Słomczyńskiego sprzed lat i nowe Macieja Świerkockiego nie były w stanie rozładować karambolu i kompletnego miejscami zakorkowania sensu w tej powieści. Jak to w kosmosie, ciasno, ciemno. Za to niektóre ilustracje od razu są w stanie wyrwać człowieka z powielkanocnej desperacji.
Jeśli ktoś na początku takiej eskapady czuje się niepewnie, nie wie czy da radę polecieć, może zacząć na przykład od Matisse’a, ten nie tylko zilustrował ale i podpisał pewną ilość nowojorskich wydań Ulissesa razem z autorem jeszcze w latach trzydziestych. Ich ceny na aukcjach są interesujące, gdybyście nawet w tak prywatnej podróży nie mogli oderwać się od codziennego profesjonalizmu. Jak nie lubicie Matisse’a i jego modernistycznych dziwactw, zacznijcie od Richarda Hamiltona. To równy chłop, szczery popartowiec, ten od budowania współczesnych wnętrz (Just What Is It that Makes Today’s Homes So Different, So Appealing?) z tego co pod ręką. Na ilustracjach Hamiltona zamiast srogo wiosłować z Ulissesem po całym świecie od razu trafia człowiek na fajne towarzystwo, gdzieś w pół drogi między Wyspą Wielkanocną a Górnym Egiptem. Dobre towarzystwo w każdym znanym nam rodzaju kosmosu jest najważniejsze. Przyjemnej przejażdżki i nie spieszcie się z powrotem. Po świętach musi człowiek odsapnąć, pozbierać po drodze myśli. Mówią, że Ulisses ma szanse, żeby zostać patronem kurierów jeszcze w tym kwartale, między 16 czerwca a ekwinokcjum.