fbpx

Bo nie jest światło,
by pod korcem stało

Tag: Samuel_Szczekacz

Samuel Szczekacz (1917–1983)

Według założeń Strzemińskiego Szczekacz tworzył w krótkim odstępie czasu kompozycje kubistyczne, neoplastyczne i unistyczne. Wyjściowym kierunkiem był jednak kubizm, który według Strzemińskiego jest „progiem przez który powinien przejść każdy plastyk, jest obiektywną szkołą formy opartej o ścisłe prawa budowy”. W ramach wystawy w Atlasie Sztuki pokazane zostały dzieła artysty pochodzące przede wszystkim z Kolekcji Galerie Berinson, a także zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi i Kolekcji dr Wernera Jerke.Z okazji naszej wystawy powstały dwa teksty na temat twórczości Samuela Szczekacza. 

Anna Saciuk-Gąsowska

Agata Mendrychowska

Hendrik A. Berinson o Samuelu Szczekaczu

Jacek Michalak: Skąd wzięło się Pańskie zainteresowanie twórczością Samuela Szczekacza? Hendrik A. Berinson: Od zawsze byłem zafascynowany sztuką początku XX wieku, przede wszystkim ruchami awangardowymi, ze szczególnym uwzględnieniem awangardy rosyjskiej oraz serbsko-chorwackiej; Bauhausem oraz fotografią tego okresu. Interesował mnie artysta, który w procesie kreacji łączył ze sobą różne dziedziny i działania między innymi z zakresu malarstwa, techniki, architektury, typografii czy też nowości naukowych i technicznych. Wśród najbardziej znanych postaci, których twórczością się zajmuję, można by wymienić chociażby genialnego inżyniera El Lissitzkiego. Zawsze bliscy moim zainteresowaniom byli również artyści, którzy nie zrobili spektakularnej kariery, a jednak pozostawili po sobie bardzo ciekawy dorobek artystyczny. Lubię odkrywać twórców, którzy pozostawali nieco poza głównym nurtem sztuki. Są to artyści, których losy, czy to ze względu na bieg historii, czy też życie prywatne, potoczyły się zupełnie inaczej i nigdy nie udało im się zrobić wielkich karier. J.M.: Gdzie i kiedy zetknął się Pan po raz pierwszy z twórczością Samuela Szczekacza? H.A.B.: Pierwszy raz o Szczekaczu przeczytałem w katalogu wystawy Présences polonaises. L’art vivant autour du Musée de Lodz, która została pokazana w 1983 roku w Centre Pompidou w Paryżu. Na wystawie tej zaprezentowane zostały pojedyncze prace Samuela Szczekacza. Dowiedziałem się wtedy, iż Władysław Strzemiński udzielał prywatnych lekcji, a jednym z jego uczniów był właśnie Samuel Szczekacz. W tamtych czasach bywałem regularnie w Izraelu i po długich poszukiwaniach, podczas jednej z wizyt, udało mi się odnaleźć Yehudę Tarmu, bliskiego przyjaciela Szczekacza. Tak na marginesie, to obydwaj byli uczniami Strzemińskiego w tym samym czasie. Tarmu poznałem dopiero na początku lat 90., a więc już po śmierci Szczekacza. Było to dla niego bardzo emocjonujące spotkanie, zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo dużo opowiadał o Polsce, o Strzemińskim, o tamtejszych kręgach artystycznych, o współczesnym mu wówczas świecie, ale również o Szczekaczu, który w jego opowiadaniach był bardzo ciekawym i przemiłym człowiekiem i

Hendrik A. Berinson o Samuelu Szczekaczu

Jacek Michalak: Skąd wzięło się Pańskie zainteresowanie twórczością Samuela Szczekacza? Hendrik A. Berinson: Od zawsze byłem zafascynowany sztuką początku XX wieku, przede wszystkim ruchami awangardowymi, ze szczególnym uwzględnieniem awangardy rosyjskiej oraz serbsko-chorwackiej; Bauhausem oraz fotografią tego okresu. Interesował mnie artysta, który w procesie kreacji łączył ze sobą różne dziedziny i działania między innymi z zakresu malarstwa, techniki, architektury, typografii czy też nowości naukowych i technicznych. Wśród najbardziej znanych postaci, których twórczością się zajmuję, można by wymienić chociażby genialnego inżyniera El Lissitzkiego. Zawsze bliscy moim zainteresowaniom byli również artyści, którzy nie zrobili spektakularnej kariery, a jednak pozostawili po sobie bardzo ciekawy dorobek artystyczny. Lubię odkrywać twórców, którzy pozostawali nieco poza głównym nurtem sztuki. Są to artyści, których losy, czy to ze względu na bieg historii, czy też życie prywatne, potoczyły się zupełnie inaczej i nigdy nie udało im się zrobić wielkich karier. J.M.: Gdzie i kiedy zetknął się Pan po raz pierwszy z twórczością Samuela Szczekacza? H.A.B.: Pierwszy raz o Szczekaczu przeczytałem w katalogu wystawy Présences polonaises. L’art vivant autour du Musée de Lodz, która została pokazana w 1983 roku w Centre Pompidou w Paryżu. Na wystawie tej zaprezentowane zostały pojedyncze prace Samuela Szczekacza. Dowiedziałem się wtedy, iż Władysław Strzemiński udzielał prywatnych lekcji, a jednym z jego uczniów był właśnie Samuel Szczekacz. W tamtych czasach bywałem regularnie w Izraelu i po długich poszukiwaniach, podczas jednej z wizyt, udało mi się odnaleźć Yehudę Tarmu, bliskiego przyjaciela Szczekacza. Tak na marginesie, to obydwaj byli uczniami Strzemińskiego w tym samym czasie. Tarmu poznałem dopiero na początku lat 90., a więc już po śmierci Szczekacza. Było to dla niego bardzo emocjonujące spotkanie, zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo dużo opowiadał o Polsce, o Strzemińskim, o tamtejszych kręgach artystycznych, o współczesnym mu wówczas świecie, ale również o Szczekaczu, który w jego opowiadaniach był bardzo ciekawym i przemiłym człowiekiem i

Józef Robakowski o Samuelu Szczekaczu

Jacek Michalak: Samuel Szczekacz to artysta współcześnie nieznany szerszemu gronu odbiorców. W ostatnich latach jego twórczość przypomniały dwie wystawy indywidualne w Berlinie i Warszawie. Pan pokazał pięć prac artysty na wystawie zbiorowej Front Wschodni, w trakcie której wielokrotnie powtarzał Pan, iż Samuel Szczekacz to artysta ważny, artysta o którego twórczości należy mówić. Dlaczego Pan tak uważa? Józef Robakowski: Samuel Szczekacz, obok Juliana Lewina, Pinkusa Szwarca, jako bardzo młody człowiek rozpoczął naukę u Władysława Strzemińskiego. Strzemiński zaoferował młodym pasjonatom sztuki bardzo wszechstronny program, na który złożyła się nauka historii sztuki, rysunku, malarstwa, rzeźby, drukarstwa, typografii oraz projektowania architektonicznego. Młodzi artyści zajmowali się także fotomontażem i luksografią. Szczekacz w 1933 roku, został przyjęty do Związku Zawodowego Polskich Artystów Plastyków w Łodzi. Władysław Strzemiński organizując w latach 1937-1939 wystawy w Łodzi, Krakowie, Lwowie i Warszawie, zdecydował, że ci młodzi artyści wezmą udział w tych prezentacjach. To dowodzi, że traktował ich jeszcze przecież niewielki dorobek artystyczny bardzo poważnie – jako partnerski zarówno wobec swojej twórczości, jak i innych doświadczonych artystów z łódzkiego ugrupowania. J.M.: Co jest istotne, Pańskim zdaniem, w pracach Samuela Szczekacza? J.R.: Trudno sobie wyobrazić lepszego nauczyciela dla młodego, żądnego wiedzy Samuela Szczekacza niż Władysław Strzemiński, który oferował swojemu uczniowi rewolucyjne rozwiązania nowych idei artystycznych. Szczekacz w swojej twórczości odnajdywał wartości głównie w koncepcji unistycznej, analizując bardzo precyzyjnie kompozycje o polu równomiernym, w których wygaszał na płaszczyźnie obrazu wszystko to, co byłoby tradycyjnie pojętą ekspresją. Taka ekspresja jeszcze ciągle występowała w unistycznych obrazach Władysława Strzemińskiego w postaci delikatnie fluktuujących barw. Szczekacz postępuje pryncypialnie, komponując obraz jako czyste pole równomierne, nie ma już w nim barwnych napięć. Moim zdaniem w ówczesnej sztuce polskiej poza twórczością Samuela Szczekaczanie nie odnajdziemy tak skrajnie praktycznie zrealizowanego pola równomiernego. Mistrzem w tym zakresie jest włoski futurysta Giacomo Balla. Patrząc z dzisiejszej perspektywy na sztukę okresu międzywojnia, uważam,

Samuel Szczekacz

urodził się 3 maja 1917 roku w Łodzi, w majętnej rodzinie żydowskiej jako pierworodny syn Julii (Jenty) Offenbach i Romana (Abrama Hersza) Szczekacza. Miał siostrę Natalię (Niusię). Ojciec prowadził łaźnię „Kąpiele Centralne Offenbach”, odziedziczoną po teściu, przy ul. Zachodniej 38. Pod tym adresem Szczekacz mieszkał wraz z rodziną. Następnie przeprowadzili się na ul. 11 Listopada 72 (obecnie Legionów). Ojciec artysty zmarł młodo, matka wyszła ponownie za mąż i wtedy rodzina przeprowadziła się raz jeszcze na ul. Śródmiejską 26 (obecnie ul. Więckowskiego), gdzie mieszkała do czasu wojny. Szczekacz uczęszczał do Żydowskiego Gimanzjum Męskiego Icchaka Kacenelsona w Łodzi. Lekcje prowadzono w języku polskim, uczniowie pobierali „nauki judaistyczne”, uczono także języka hebrajskiego. Ostatnie dwa lata przed maturą Szczekacz był uczniem Państwowego Gimnazjum Męskiego. Mniej więcej w tym czasie razem z przyjaciółmi, przyszłymi towarzyszami z pracowni malarskiej: Pinkusem Szwarcem i Julianem Lewinem, należał do syjonistycznej drużyny harcerskiej. W 1934 roku cała trójka uczęszczała do pracowni Maurycego Trębacza, ucznia Jana Matejki, absolwenta akademii monachijskiej. W 1935 roku Szczekacz zdał maturę. W tym samym roku został razem ze Szwarcem, Lewinem i początkowo także z Yehudą Tarmu prywatnym uczniem Władysława Strzemińskiego. Jednocześnie wraz z kolegami uczestniczył w wieczorowych kursach grafiki w Publicznej Szkole Dokształcającej Zawodowej nr 10 w Łodzi, której Strzemiński był kierownikiem.  29 grudnia 1936 za wstawiennictwem Strzemińskiego Szczekacz został przyjęty do łódzkiego okręgu Związku Zawodowego Polskich Artystów Plastyków, co pozwoliło mu na  udział w wystawach: w styczniu 1937 oraz w kwietniu 1938 roku w Instytucie Propagandy Sztuki w Łodzi; w listopadzie i grudniu 1938 w Domu Plastyka w Krakowie oraz we Lwowie; w styczniu 1939 roku ponownie w IPS-ie w Łodzi.  Pod koniec 1938 Szczekacz wyjechał do Belgii, aby studiować architekturę, po krótkim czasie zdecydował jednak o zamieszkaniu w Palestynie, gdzie od 1939 roku studiował na Hebrew University w Jerozolimie. Tam zmienił nazwisko na Zur.  W