fbpx

Bo nie jest światło,
by pod korcem stało

Atrakcyjny pozna panią

Paweł Sosnowski

Nie wiem, kto daje ogłoszenia matrymonialne, nie wiem, kto je czyta. Należą do jakiegoś archaicznego świata. Istnieją od lat, ale zawsze na marginesie. Są anachroniczne, pełne naiwnej wiary w ich siłę sprawczą. Jadwidze Sawickiej posłużyły jako potoczne stereotypy wypowiadania życiowych pragnień, poszukiwania szczęścia. Ściana takich ogłoszeń ma pokazać, jak nierealne i złudne jest uwikłanie się w dążenie do ideału, jak trywialnie i nieprawdziwie brzmi nawet najbardziej dramatyczna samotność. Banał sytuacji podkreśla słodkomdły zapach tanich perfum. Odwrotnością tej idyllicznej realizacji jest kolejna praca artystki – czarne, wydzielone pomieszczenie ze świecącym i poruszającym się po ścianie krótkim, mocnym NIENAWIDZĘ CIĘ. Słowo wytrych, twarde i ostre w prostym odczytaniu, używane w chwilach ekstremalnych, żeby zranić, gdy drobne, skrywane irytacje kumulują się, wieńcząc codzienne konflikty w sposób ostateczny. Ot i prosta historia – pozór miłości kończy się prawdą nienawiści. Wystawę uzupełniają komputerowo przetworzone zdjęcia sukienek. Nienaturalnie zwężone nie pasowałyby nawet na najchudsze anorektyczki, ale mają być jedynie ikonami pragnień, dążeń do ideału urody.

Artystka nie ocenia, nie wartościuje ani nie ośmiesza i nie kpi, jedynie przedstawia sytuację, jak zwykle, w najprostszy dla siebie sposób. Podobnie czyni to w innych pracach. Zazwyczaj są to lapidarne komunikaty zaczerpnięte z gazetowej frazeologii lub tekstów reklam i ulotek. Brzmią jak nagłówki wiadomości prasowych, ale są zarazem bardzo osobiste. Ręcznie malowane litery topornie wpasowane w prostokąt: płótna, z lekceważeniem zasad ortografii, zawsze na cielistym różowym tle, nadają wypowiedziom indywidualny charakter. Równolegle z tekstami pojawiają się realistyczne przedstawienia części garderoby. Widać, że były używane, że ktoś je nosił, ale teraz są puste, bezosobowe, są wyłącznie śladem. Wymowną nieobecność ciała w tych ikonach zastępuje „cielesność” obrazów tekstowych. Uzupełniają się wzajemnie i dopełniają znaczeniami.

Artystka często wzmacnia słowa, nadając im monumentalny charakter. Świetnie się czuje na billboardach. Jej praca Nawracanie, oswajanie, tresowanie była jednym z najlepszych projektów Zewnętrznej Galerii AMS. Podobny wymiar mają Numery – seria niewielkich 55 wydruków, w której zebrała lakoniczne fragmenty wycinków prasowych wymieniające liczby rannych i zabitych w katastrofach, klęskach żywiołowych i poszkodowanych przez cywilizację. Ułożyła je w kolejności arytmetycznej od „1 osoba zabita 2 ranne” do „miliard bez pracy”. Ta zimna i wyrachowana systematyka powoduje, że te niewielkie napisy (15 x 15cm) nabierają mocy.

Umieszcza też teksty jak tapety na ścianach, jak inskrypcje na kolumnach, wypełnia nimi przestrzenie okien. Są czasem tak mocne, że w niezamierzony sposób zaczynają dominować nad całością i stają się nieformalnymi tytułami wystaw zbiorowych. Tak było w przypadku wystawy w Galerii Foksal – proteście kilkorga artystów wobec urzędniczego administrowania sztuką. Sawicka umieściła na oknach galerii paski z powtarzającym się stemplem: BIUROKRACJA, w którym odwrócone litery B i R niepokojąco zakłócały zwykły rytm, drażniły i przyciągały uwagę. Także na wystawie Supermarket sztuki Sawicka wysłoniła witryny Domu Artysty Plastyka tapetą z jednym słowem: ZARAZA. Słowo to przekazywało sens pokazu, który zbudowano w opozycji do potocznej ksenofobii w traktowaniu i odbiorze sztuki współczesnej. Zaraza to, w ironicznym rozumieniu Sawickiej, wszyscy ci artyści, którzy za swoją twórczość zostali spost ponowani przez opinię publiczną.

Sawicka precyzyjnie reżyseruje spotkanie z publicznością, dobiera i waży napięcia, steruje przekazem. NIENAWIDZĘ CIĘ. Napis drażni, wprowadza niepokój, atakuje, każe przyjąć pozycję obronną, zmusza do zajęcia stanowiska. Z biernego obserwatora stajemy się uczestnikiem wyimaginowanego konfliktu. Nigdy dotąd artystka nie zwróciła się do widza tak bezpośrednio, w pierwszej osobie, agresywnie. Zawsze były to odpersonalizowane lub introwertyczne komunikaty: ZNOW ZABIJA, WZIELA WSZYSTK(O), ZAD/ARMO, POZALE/WALA PO/NISZCZYL, POWOD/UJERAKA. Tu po raz pierwszy widz bierze przesłanie do siebie.

NIENAWIDZĘ CIĘ. Ma pobudzać, wyzwalać adrenalinę, przyciągać i zaciekawiać światłem i ruchem, odpychać znaczeniem, tak, by każdy czuł się nieswojo i miał poczucie winy. Do kogo ma trafić ta sztuka? Można posłużyć się tu cytatem z Miłości Swanna Prousta, którego artystka zdaje się lubić: „Inteligentny człowiek, jeżeli się boi wydać głupim, to nie w oczach drugiego inteligentnego człowieka; tak samo człowiekowi eleganckiemu grozi nie to, że elegancji jego nie oceni wielki pan, ale że może jej nie docenić prostak”. Innymi słowy Jadwiga Sawicka przemawia do tych, którzy chcą jej słuchać, pragną zrozumieć, prowadzą dialog. Odrzuca wszystkich nieprzekonanych, obojętnych i wrogich.

Sztuka nie szkodzi, nie może szkodzić. Gdyby szkodziła, nie byłaby sztuką. Sawicka wie o tym dobrze i choć mówi: „folguję niezdrowym negatywnym instynktom – pociągają mnie skandale, sensacje, krew i zbrodnia”, to w żaden sposób nie chce nimi epatować. Prowokacja i skandal są jej obce. Jeżeli nawet używa dosadnych, drażliwych sformułowań, czyni to jedynie po to, żeby ujawnić okrutną rzeczywistość. Wydawałoby się, że za tak wyrazistą sztuką stoi równie mocna, asertywna osobowość, która na swoich barkach dźwiga wszystkie krzywdy tego świata i pragnie ten świat zbawić. Jadwiga Sawicka nie chce zmieniać świata, wie doskonale, że to utopia. Przyznaje, że wygodniej jej być pesymistką, bo tylko nie mając iluzji, nie traci się ich. Poddaje się prawu Murphy’ego – jeżeli coś ma pójść nie tak jak trzeba, to na pewno pójdzie. A jednak spod ogromnej dawki pesymizmu prześwieca jakaś nadzieja. Artystka mówi – „gdybym wyraziła opinię: »życie jest okropne«, to nie miałabym nic przeciwko temu, żeby ktoś mi udowodnił, że tak nie jest” i za chwilę pogodnie uzupełnia: „sama mogłabym podać parę przykładów, że życie jest cudowne, ale wolałabym je usłyszeć od kogoś innego, bo to zawsze brzmi bardziej autorytatywnie”. Może zabrzmią kojąco i dodadzą szczypty optymizmu słowa Bohumila Hrabala, które skreślił w Liście do uczestników wernisażu na zakończenie Czułego barbarzyńcy – „Wy, którzy czytacie ten tekst, nie myślcie tylko i jedynie o technikach plastycznych, myślcie jednocześnie o wielobarwności i cudowności istnienia, które tyka z sekundy na sekundę, bez końca”.

Wypowiedzi artystki wg katalogu wystawy Jadwiga Sawicka. Nic w środku, Bunkier Sztuki, Kraków 2003.