fbpx

Bo nie jest światło,
by pod korcem stało

Ameryka

Friederike Nymphius

Roman Lipski był w zasadzie w drodze do Ameryki, kraju nieograniczonych możliwości, gdy w sierpniu 1989 roku, z plecakiem na plecach i 30 markami w kieszeni, wyjechał z Polski do Berlina, nie znając niemieckiego ani angielskiego. Początkowo, jak twierdzi, nie podobało mu się. Jako osoba pochodząca z prowincji przeżył szok kulturowy, wielość nowych wrażeń wprowadziła dziewiętnastolatka w stan zagubienia. Pierwszymi berlińczykami, których spotkał, byli bardzo oficjalni i negatywnie nastawieni pracownicy urzędu, w którym składał podanie o stały pobyt. Chciał czym prędzej opuścić to wielkie, obce miasto i znalazł nawet całkiem znośną pracę jako marynarz na frachtowcu. Krótko przed wypłynięciem postanowił jednak zostać.

Po wywołanym, między innymi przez wydarzenia w Polsce, przewrocie Berlin zmienił się w ciągle redefiniujące swój charakter laboratorium. Upadek muru i jego skutki silnie wpłynęły na obraz tej dawnej odizolowanej metropolii, otworzyły nowe perspektywy i drogi – zwłaszcza ku Europie Wschodniej, na płaszczyźnie międzynarodowej zaś wywołały poczucie nowego okresu pionierskiego. Także Roman Lipski poddał się temu prądowi i pozwolił mu się wciągnąć. Okazało się to dobrym wyborem: „Berlin – twierdzi artysta – był zawsze dobry dla mnie”.

W micie Berlina spotykają się najróżniejsze wizje: miejsca wolnego i postępowego, w którym powstają nowe formy, rzeczy i struktury, a także miejsca rozpadu, wskutek którego powstaje przestrzeń dla rzeczy nowych. Co więcej, głębokie, strukturalne przemiany społeczne ostatnich lat doprowadziły do zakwestionowania, zdawałoby się, oczywistych kategorii i zbliżyły do siebie dotychczas obce sobie światy. Poczucie to było charakterystyczne zwłaszcza dla Berlina z czasu bezpośrednio po przełomie. Ludzie, którzy w innych okolicznościach nigdy by się nie spotkali, trafiali na siebie i zaczynali ze sobą rozmawiać. „Raz nawet znalazłem się w samochodzie z Friedrichem von Weizsäckerem. Był bardzo przyjazny i pełen zainteresowania”, z uśmiechem wspomina Roman Lipski.

Od otwarcia miasta Berlin stał się swoistym laboratorium najróżniejszych doświadczeń dla artystów z całego świata. Miasto wrażliwie rejestruje nowe wrażenia wizualne, zmiany urbanistyczne i eksperymenty formalne. Prace Romana Lipskiego stanowią estetyczny przekład tego ciągle zmieniającego się otoczenia, będącego zarazem podstawą osobistego świata artysty. Dlatego też Berlin jest dla niego nie tylko tymczasową ojczyzną, lecz przede wszystkim przestrzenią działania.

Duża liczba nieużywanych budynków oraz niezwykle niskie, jak na dużą metropolię, wymagania finansowe tworzą względnie komfortowe warunki pracy dla młodych artystów. Szczególna, surowa estetyka otoczenia stanowi codzienne wyzwanie i zarazem inspirację. Jak wielu innych artystów, także Lipski znalazł pracownię w poprzemysłowej przestrzeni. Mury zaniedbanej, klinkierowej budowli z końca XIX wieku są świadkami zmiany czasów. Dawniej znajdowały się w nich tradycyjne zakłady rękodzielnicze, dziś pracują i żyją tu młodzi artyści, architekci i graficy ze wszystkich zakątków świata. W takich miejscach właśnie tworzą się skuteczne i profesjonalne, międzynarodowe sieci artystów. Tu mają swoje siedziby progresywne, ukryte wytwórnie współczesnej sztuki, muzyki, mody czy też dizajnu. Właśnie tu, o wiele łatwiej niż w tradycyjnych instytucjach, można odnaleźć to, co „nowe”.

„Gdybym nie przyjechał do Berlina, nie byłbym dziś malarzem”, twierdzi Roman Lipski. „Życie w Berlinie wywarło na mnie ogromny wpływ. Tu, w galeriach i muzeach mogłem oglądać malarstwo. Mogłem się uczyć. Tu mogłem zakochać się w malarstwie”. Tak też malarstwo pozostało jego głównym tematem. Jego prace, które charakteryzuje raczej spokojny, przedmiotowy język obrazowy, sprawiają wrażenie zrekonstruowanych snów, kierując spojrzenie ku temu, co pozornie ukryte, a jednak zawsze obecne. Z jednej strony podkreśla to ich zwyczajność, z drugiej – w pełni rozwija ich wizjonerską siłę. Obrazy Lipskiego przedstawiające architekturę opierają się na motywach wielkomiejskiej pustki i tęsknoty, solidności i kruchości. Rozmywają granicę między światem realnym a iluzorycznym. Ponadto jego obrazy odzwierciedlają potrzebę mieszkańca miasta – potrzebę ciszy w poszukiwaniu samego siebie. Ciągle obecny w nich motyw powrotu do natury staje się symbolem tej tęsknoty, a także jej nieosiągalności w wielkomiejskiej wrzawie. Poszukując w jego pracach bezpośrednich odniesień do Berlina, nie odnajdziemy niczego. „Berlińskie we mnie jest to, że maluję. Nie ma to żadnego związku z motywami”.

Roman Lipski, bez tytułu, 2009, akryl na płótnie, 130 x 130 cm, fot. Hans Georg Gaul

Artysta najchętniej zwraca się ku motywom niespektakularnym, takim jak blokowiska na obrzeżach miasta, pojedyncze nieużytki przemysłowe czy polany. Zupełnie brak śladów człowieka. Paleta barw jest ograniczona, choć ostatnio rozłamują ją intensywne odcienie magenty lub czerwieni, rozpalające monochromatyczne płaszczyzny niczym w ognistej kąpieli. Dzięki temu powstają wciągające efekty głębi, przestrzenne ciała barwne, przywołujące na myśl kontemplacyjne obrazy Marka Rothko. Biografia Lipskiego pozostawiła swoje piętno na jego praktyce artystycznej: w jego obrazach odnajdziemy budynki, na pierwszy rzut oka przypominające charakterystyczne dla pewnego okresu wielkopłytowe budynki Europy Wschodniej. Także ciche lasy sosnowe, w tak imponujący sposób znaczące krajobraz wschodnioeuropejski, zdają się wskazywać na pochodzenie artysty. Mimo to w sposobie ujęcia pozostają one bezdomne i niejasne, jak zjawy. Roman Lipski unika jednoznacznej lokalizacji swoich prac. Przedstawiane przez niego motywy i miejsca są pozbawione specyfiki, mogłyby „być wszędzie, w Berlinie, Europie albo też w Ameryce”.

Obrazy te nie powstają jednak w oderwaniu od horyzontu osobistych doświadczeń artysty, lecz są w nim całkowicie zanurzone. Stanowią ekrany projekcji, na które rzutuje on swoją wiedzę, swoje uczucia i osobiste skojarzenia związane z danym miejscem. Dlatego też nie są one nigdy rzeczywistymi odzwierciedleniami. Artysta zagęszcza w nich wypowiedź w postaci motywu, utrwalając środkami malarskimi nie dającą się przekazać zawartość pamięci. Romanowi Lipskiemu zależy na tworzeniu otwartych na interpretację, sugestywnych obrazów, nie zaś na konkretyzacji. Sprawia to, że tradycyjnie romantyczne motywy, takie jak pełne nastroju nieboskłony, rozległe przestrzenie, mistyczne lasy o ogromnej głębi, objawiają się w nowych barwach. Artysta unika umieszczania swoich prac w konkretnych kontekstach geograficznych czy historyczno-artystycznych i rezygnuje z dodatkowych objaśnień. Nie narzuca odbiorcy sposobu patrzenia, lecz pozwala mu odnaleźć własną „rzeczywistość”.

Roman Lipski przeważnie rozwija swoje motywy w seriach tematycznych, wychodząc zarówno od fotografii, jak i gotowych przedstawień jako wzorów. Praca w oparciu o wzory, polegająca na porzucaniu detali i redukcji palety barw, sprawia, że obraz nabiera ulotnego charakteru. Czas zdaje się stać w miejscu i zatracać w swoistej ponadczasowości, podkreślanej przez monochromatyzm obrazu. Sam proces malarski zaś to proces ciągłego dodawania i eliminowania. Niektóre prace poprzez bogate impasty przywołują na myśl krajobrazy Anselma Kiefera, podczas gdy kompozycja i płaszczyznowość, zwłaszcza jego nowszych obrazów, przypomina charakterystyczny chłód i dystans widoków miast amerykańskich portrecistów społecznych, Georgii O’Keefe i Edwarda Hoppera. Obrazy Lipskiego przecinają jakby wykreślone, głębokie linie horyzontu. Rozproszone, mroczne światło kładzie się niczym zwiewna chusta na krajobraz. Te cechy obrazów Lipskiego są źródłem niebywałej intensywności, z którą podchodzi on do swoich motywów. To, co nieprzedstawialne, nagle znajduje się w zasięgu ręki. Ich siła leży w sugestywnej intuicji, która, granicząc ze spełnieniem, otwiera przestrzeń nowego.

Prace Romana Lipskiego powstają z przeświadczenia, że nie istnieje ostateczny obraz życia. Ponieważ życie jest sumą wszystkich doświadczeń i rzeczywistości, w przedstawieniu odnajdziemy co najwyżej jego odcień bądź aspekt. Artysta łączy swoisty dla Berlina, monochromatyczny klimat z obrazami podpowiadanymi przez pamięć. Jego obrazy stanowią pełną pasji odpowiedź na odczarowanie stechnicyzowanego świata, jego pozbawiony tajemnicy materializm. Lipskiego pociąga dal przyszłości i przeszłości, przeciwieństwa, labirynty refleksji oraz to, co nieświadome. Jak podpowiada samo życie, Roman Lipski w swojej praktyce artystycznej nie chce i nie może udzielić odpowiedzi na pytania naszych czasów, oferuje za to coś innego: chwile spokoju i poezji.

Ameryka nie jest już dla niego ziemią obiecaną, choć odwiedził ją kilkakrotnie. Podobało mu się tam, jak twierdzi, w Berlinie jednak czuje się lepiej.

Berlin, kwiecień 2010

*dr Friederike Nymphius – kuratorka międzynarodowych korporacyjnych kolekcji sztuki współczesnej. Doktoryzowała się na Universität der Künste w Berlinie. Od 2004 roku jest kuratorką CCA, Kunsthalle Andratx i Art Foundation Mallorca na Majorce. W 2006 roku była kuratorką wystawy specjalnej Big City Lab, podczas targów sztuki Art Forum Berlin. Od 2009 roku prowadzi w Berlinie przestrzeń wystawienniczą Nymphius Projekte prezentującą wystawy, w których uczestniczyli m.in.: Andreas Golinski, Steven Parrino, Gerold Miller, Katja Strunz, Ida Ekblad, Manfred Pernice… Jej dotychczasowe publikacje znalazły się w ponad 60 międzynarodowych katalogach oraz monografiach.

tłumaczenie z języka niemieckiego Krzysztof Pijarski