fbpx
Bo nie jest światło,
by pod korcem stało

Marcin Polak: Opera Dworcowa

Jacek Michalak

Po zamknięciu dworca rozpoczną się trwające 42 miesiące prace mające na celu przeniesienie całej infrastruktury komunikacyjnej pod ziemię, a następnie budowę obejmującego okolice dworca i leżącej nieopodal Elektrowni EC-1 tzw. Nowego Centrum Łodzi, dzielnicy dedykowanej kulturze i sztuce. Powstały w wyniku tej jednej z największych w kraju inwestycji nowoczesny, dwupoziomowy dworzec zostanie powtórnie otwarty za kilka lat. Teraz powoli wyprowadzają się z niego punkty gastronomiczne, ubywa podróżnych.
Mimo że francuski antropolog kultury i socjolog Marc Augé podzielił naszą przestrzeń na „miejsca” i będące przestrzenią mijania się ludzi, niczyje i anonimowe „nie-miejsca” (franc. non-lieux), do których zaliczył właśnie dworce, lotniska, hipermarkety, stacje benzynowe i autostrady, to Dworzec Łódź Fabryczna nie ma wiele wspólnego z tymi opisywanymi przez Augégo miejscami pozbawionymi tożsamości. Świecący często niekompletnym niebieskim neonem i zwieńczony dodaną pod koniec XIX wieku neorenesansową attyką dworzec Łódź Fabryczna był na trwałe wpisany w pejzaż miasta, dla wielu także ten emocjonalny. Jego historia rozpoczęła się w 1865 roku, kiedy to do powstania węzła kolejowego na trasie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej przyczynił się jeden z królów łódzkiej bawełny, przemysłowiec Karol Scheibler. Zabytkowy dziś budynek został wybudowany w 1868 roku według projektu warszawskiego architekta Adolfa Schimmelpfenniga (autora m.in. teatru letniego w Ciechocinku, a także nieistniejącej już Synagogi Cmentarnej w Warszawie). 
To właśnie charakterystyczna sylwetka dworca witała większość przybywających do miasta podróżnych. Tutaj swoją przygodę z Łodzią rozpoczynali zarówno turyści, jak i ci, których losy splatały się z Łodzią na stałe. Wśród nich było wielu artystów, filmowców, muzyków. Dworzec był miejscem, które zagrało w filmie Przypadek Krzysztofa Kieślowskiego z 1981, miejscem performance’ów Cezarego Bodzianowskiego. W pociągach, którymi łodzianie dojeżdżali do pracy w Warszawie, między codziennymi współpasażerami tworzyły się trwałe więzi. Niemal każdy miał związaną z dotychczasowym dworcem własną historię. Teraz rozegra się jej ostatni akt. 
Aby uczcić ten moment i zaznaczyć jego wagę, zamiast wygłaszanych w specyficzny sposób przez interkom obwieszczeń o odjazdach i przyjazdach pociągów za sprawą Marcina Polaka i Atlasa Sztuki z dworcowych głośników rozlegną się głosy światowej klasy śpiewaków, solistów Teatru Wielkiego w Łodzi: śpiewającej sopranem Doroty Wójcik i barytonem Przemysława Reznera. 
Przepływający przez dworzec ostatni podróżni będą je słyszeć w czwartek, 13 października 2011 roku w godzinach 7.15-9.15 (D. Wójcik) i 15.15-17.15 (P. Rezner). Niektórym wyznaczą koniec podróży, innym jej początek. Jaka historia się rozpocznie? Dworzec, świadek tak wielu powitań i pożegnań, teraz doświadczy pożegnania ze swoją dotychczasową postacią i zarazem powitania nowoczesności.