fbpx

Bo nie jest światło,
by pod korcem stało

Współczesna sztuka ludowa Stanisława Koguciuka i Jana Uścimiaka

Agata Mendrychowska

André Malraux w swoim Musée Imaginaire umieścił ludowe świątki obok Michałów Aniołów i Rembrandtów. W mieszkaniu chełmskiego kolekcjonera współczesna sztuka ludowa sąsiaduje z abstrakcją geometryczną. Swoisty gabinet osobliwości, wunderkamera. Galeria zjawisk objętych pojęciem ars insita od łacińskiego insitus ‒ nieuformowany, oryginalny. O sztuce tej pisze Aleksander Jackowski, że „obejmuje twórczość prymitywną, pogranicze sztuki ludowej, sztukę naiwną, magiczną…”.1 Większą część kolekcji i mieszkania wypełniają rzeźby, płaskorzeźby i grupy rzeźbiarskie niewielkich rozmiarów, autorstwa Jana Uścimiaka, ciasno ustawione na podsufitowych półkach, wiszące na ścianach, a także naiwne obrazy tzw. humory. Ich twórcą jest Stanisław Koguciuk nazywany czasem Nikiforem z Pławanic, mimo że z krynickim Nikiforem nie łączy go nic poza rosnącą popularnością i wybraną przez niego dziedziną twórczości.

Wartość formalna ludowych rzeźb i malarstwa po raz pierwszy została dostrzeżona w związku z poszukiwaniami artystów awangardy, którzy poprzez negację wcześniejszych kanonów artystycznych dążli do innych sposobów interpretowania świata. „Przede wszystkim trzeba zdobyć się na schemat, który by zadowalał nasz instynkt rzeczywistości, a nie był powtórzeniem naturalistycznej ilustracji… Trzeba umieć zdobyć się na taki właśnie nieświadomy odruch, na jaki stać dziecko…”2, pisał formista Leon Chwistek.

Stanisław Koguciuk, „Wesele”, 2012, olej/płyta pilśniowa, wym. 46×64 cm, fot. Dominik Szwemberg

Sztuka ludowa podobnie jak wieś, dawny orbis interior, uległa zmianom. Po drugiej wojnie światowej pojawiało się coraz więcej tanich produktów wytwarzanych przemysłowo, które zastępowały rękodzieło, a figurki gipsowe kształtowały nowe wzory estetyczne i wypełniały zapotrzebowanie odbiorców. Z biegiem lat twórczość ludowa stawała się w coraz większym stopniu niezależna od przekazywanych z pokolenia na pokolenie tradycyjnych schematów, a twórcy ludowi znaleźli odbiorców w miastach oraz w instytucjach muzeów etnograficznych. 

Twórczość artystów ludowych w Polsce została odkryta dla szerszej publiczności, wykorzystywana w celach propagandowych przez władzę ludową. Dzięki stworzeniu opiekuńczego systemu zakupu prac przez Cepelię (Centralę Przemysłu Ludowego i Artystycznego) artyści ludowi zyskiwali rację bytu. Były to czasy, kiedy akwarele Nikifora prezentowano w Zachęcie, a rzeźbiarz ludowy Leon Kudła stał się bohaterem filmu dokumentalnego.

Nie ma już mieszkańców wsi, których portretowała Zofia Rydet w swoim Zapisie socjologicznym, znikają ich domy, których wnętrza stanowiły integralną część tych portretów. Przenikanie motywów sztuki ludowej do designu, mody ma charakter powierzchowny, dekoracyjny, jak w młodopolskiej ludomanii. W parku Monbijou w Berlinie stary wiejski dom przeniesiony z jednej z polskich wsi stał się przestrzenią działań teatralnych jako Märchenhütte ( „Bajkowa chata”).

Stanisław Koguciuk, „Białe jezioro”, 2010, olej/płyta pilśniowa, wym. 46×64 cm, fot. Dominik Szwemberg

Sztuka współczesnych artystów ludowych, malarza Stanisława Koguciuka i rzeźbiarza Jana Uścimiaka, mieści się między ludową tradycją a indywidualnymi poszukiwaniami. Obydwaj artyści tworzą współczesną sztukę ludową, która różni się od dawnej sztuki chłopskiej, w której zawierał się kanon przedstawień ludowych. Kategoryzacja sztuki ludowej była jednak zawsze zewnętrzna, należała do odbiorców z miast. 

Malarstwo Koguciuka wynika w znacznym stopniu z  wyobraźni i nostalgii. Tematyka rzeźb Uścimiaka jest być może bardziej związana z fascynacją tematami z otaczającego artystę świata prowincjonalnej, peryferyjnej rzeczywistości kresowego miasta.

Zmieniła się świadomość i dążenia estetyczne twórców, a także odbiorców, a wraz z nimi tematyka i ikonograficzne wzorce współczesnej sztuki ludowej. Widać to na przykładzie twórczości Jana Uścimiaka, w której jest miejsce na grupę rzeźbiarską Bar pod cyckiem, galerię płaskorzeźbionych portretów miejscowych osobowości, typów miejskich Chełma: wiejskich pieśniarek, miejskich muzykantów, długowłosego chłopaka z gitarą, jak również na płaskorzeźbioną panoramę-alegorię Frankfurtu z budynkiem Centralnego Banku Europejskiego, sznurem samochodów i samolotem wzbijającym się w powietrze. Tradycyjne tematy podejmowane przez Uścimiaka wzorowane są na sztuce sakralnej, mogą jednak ulegać modyfikacjom autora, jak to jest w przypadku jego Anioła w stylu indiańskim ze skrzydłami indiańskiego totemu. Zgodnie z dawną ikonografią przedstawieni zostali jednak Święty Jerzy, Święty Franciszek, a także inne rzeźby Świętych Patronów, którzy mieli swoje miejsce w domowych kapliczkach, a także Chrystus w tłoczni mistycznej, alegoryczne przedstawienie sięgające czasów średniowiecza. Chóry anielskie, jak z obrazów przedrenesansowych mistrzów, Uścimiak polichromuje według wskazań angeologii: serafiny z płomienistymi skrzydłami malowanymi na czerwono i cherubiny, których skrzydła według pism świętych doktorów kościoła powinny mieć kolor błękitny. Do stosunkowo nowych w sztuce ludowej przedstawień należą rzeźbione sceny z życia Papieża, „współczesnego świętego”. Zjawisko ma swój odpowiednik w wielkiej ilości pomników o tej tematyce w całym kraju. Uścimiak wyrzeźbił scenę znaną z przekazów medialnych: Papieża na Lotnisku Okęcie, który klęcząc całuje ojczystą ziemię, za nim samolot. W innej pracy „papieskiej”, wzorując się na popularnym przekazie zarejestrowanym przez kamerę ekipy telewizyjnej, Uścimiak uwiecznił chwile po zamachu Mehmeta Ali Ağcy. Umieszczając figurę Papieża w pojeździe, który wyrzeźbił na podobieństwo papa mobile, ustawił ją frontalnie, z rozłożonymi ramionami jak we współczesnej interpretacji tradycyjnego w rzeźbie ludowej Ukrzyżowania, które miało wymiar uniwersalnej figuracji cierpienia.

Stanisław Koguciuk, „Czerwone maki pod Monte Kassino”, 2012, olej/płyta pilśniowa, wym. 46×64 cm, fot. Dominik Szwemberg

Filozofia sztuki malarza Stanisława Koguciuka zawiera się być może w powtarzanej przez niego w wywiadach historii o jego pierwszych obrazach, które powstały spontanicznie, na rękawach płóciennej koszuli: „Wziąłem te dwa obrazy, pojechałem na rynek do Chełma. Ten wiejski handel już sprzedałem, a na te obrazy nikt nie patrzy. Myślę: do domu nie powiozę bo i tak koszulę zmarnowałem. Wyrzucę ich do śmietnika, te obrazy, bo żadnego nie sprzedam. Ale idzie taka dziewczynka mała – może osiem lat – no w każdym razie już chodziła sama po targu. Mówię: dziewczynko, czy ty byś chciała te obrazy? Ona mówi: chciałabym, ale pieniążków nie mam. Ale ja bym ci za darmo dał, bo mnie już śpieszy się do domu. Powiesz mamusi, że taki pan się śpieszył i dał ci te obrazy. No i jej oddałem. Zadowolony byłem. Bo jakby nie ta dziewczynka, to bym wyrzucił do śmietnika. I bym nie malował. A ona mnie dodała takiej chęci do malowania. Bo dziecko, to ekspert taki. Lepszy od starszych”3

Tworzone z wyobraźni pejzaże Koguciuka, a także osadzone w sielskich krajobrazach sceny rodzajowe z życia wsi artysta buduje horyzontalnie i  pasowo, podobnie jak robią to dzieci oddziela poszczegolne plany, nakładając barwy lokalne: błękit odpowiadający przedstawieniu nieba; pas zieleni dla trawy, lasu. Czasem niebo nabiera koloru innego niż „naturalny”. W pejzażu zimowym może mieć odcień rdzy. Sferyczna kompozycja pozwala na rozplanowanie na niewielkiej powierchni obrazu wielowątkowej opowieści, gdy na przykład trzeba przedstawić cały targ wiejski lub tłoczne latem plaże nad Jeziorem Białym. Ponieważ obraz podporządkowany jest przekazowi artysty, wykonanie i użyta technika mają służyć jak nalepszemu oddaniu treści. Postacie ludzkie i zwierzęta malowane są z profilu lub na wprost jak na dziecięcych rysunkach. Wyglądają jak papierowe wycinanki przyklejone do płaskiej powierzchni obrazu, komponowane dynamicznie, w naprzemiennym rytmie. Ludowa jest dekoracyjność tych obrazów. Drzewa często flankują pejzaż po obywu jego stronach, jak to miało kiedyś miejsce na ludowych makatkach. 

Artysta maluje swoje pejzaże w domu, gdy zapada zmrok, używa światła świec. Malując, słucha radia, które być może jest czasem inspiracją dla niektórych prac z cyklu Humory, które artysta tworzy od połowy lat 90. i które w szczególny sposób przyczyniły się do jego popularności ze względu na sporą dawkę osobliwego dowcipu.

Wszystkie prace z tego cyklu łączą słowny komentarz, czasem rymowany, umieszczony na obrazie z malowanymi scenkami o charakterze satyry społecznej a nawet politycznej „na ludowo”. Postacie takie jak „blondynka” i upersonifikowane zwierzęta, bohaterowie Humorów, służą Koguciukowi do prześmiewczej wypowiedzi na temat tego, co uważa za wady i głupotę ludzką. Ale jak sam mówi, Humory to przede wszystkim „obrazki do śmiechu”.

Początkowo każdy nowo namalowany Humor był oprawiany w ozdobną ramkę. Artysta szybko jednak zrezygnował z takiej oprawy i zastąpił  ją nie odróżniającym się od jednolitego tła obramieniem z cienkich listewek. Nie ulega wątpliwości, że na decyzję o porzuceniu dekoracyjnego ornamentu ramy, wpłynęli odbiorcy twórczości Koguciuka. To oni widzą w jego Humorach nowoczesne prace, odczytując w nich powiązania z komiksem, jak w przypadku dziennikarza, który nazwał Koguciuka Wielkim Stanleyem i w podobnej manierze przyporządkował go do nurtu pop-artu. 

Z drugiej strony w kręgu sztuki ludowej istnieją przykłady, które podobnie jak Humory były przedstawieniami humorystycznych scen opatrzonych tekstem, z udziałem rozmaitych bohaterów: żołnierzy, dziewcząt, karczmarzy, wiejskich grajków, psa, któremu za prowadzenie krowy na sznurku oferowany jest bimber. Były to nazywane malarstwem ludowym w technice ceramicznej kafle pieców XIX-wiecznych. 

Malowanie seriami, częste robienie kopii na zamówienie odbiorców (jednak, jak zaznacza Koguciuk, bez wcześniejszych szkiców), niemal pop-artowa produkcja prac, należy do tradycji sztuki ludowej, czego przykładem są choćby XIX-wieczni wędrowni obraźnicy, którzy wypełniali zapotrzebowanie na takie „produkty” jak obrazy o charakterze kultowym, szyldy i malowana ceramika kafli, którymi okładano piece. Malarstwo w odróżnieniu od innych typów twórczości przedstawiającej wymagało umiejętności i materiałów przez długi czas niedostępnych dla mieszkańców wsi, dlatego oferowano im tworzone według wzorów ikonograficznych obrazki. 

W 1966 roku PAN i redakcja „Polskiej Sztuki Ludowej” zorganizowały seminarium „Kicz ‒ sztuka jarmarczna ‒ sztuka ludowa”4. Temat ten wpisywał się w modną wówczas dyskusję na temat kiczu, jaka powstała m.in. ze względu na pojawienie się pop-artu. Wnioskiem dyskusji była teza, że tym co odróżnia „dobrą” sztukę od dzieła kiczowego, jest jej autentyzm, rozumiany jako szczery przekaz twórcy. Cytując ponownie Chwistka: „Komu nie zależy na tym, żeby podziwiać czyjąś zręczność na zimno ziewając w sposób dyskretny, ten będzie zawsze pragnął, żeby artyści byli przynajmniej na tyle niezgrabni, żeby świat nie wydawał się im banalny”5.

  1. A. Jackowski, III Triennale Sztuki Samorodnej w Bratysławie, „Polska Sztuka Ludowa” 1973, nr 3, s. 162
  2. L. Chwistek, Zagadnienie wiedzy w malarstwie, „Przegląd Współczesny” 1936, s. 315 i dalsze, za: Józef Grabowski, Zagadnienie stylu ludowego, „Polska Sztuka Ludowa” 1948, nr 9-10, s. 4.
  3. Malujcie jak Koguciuk. Fragmenty rozmowy ze Stanisławem Koguciukiem, www.homoinqui-etus.org [dostęp z dn. 14.05.2012]
  4. „Polska Sztuka Ludowa” 1966, nr 3-4.
  5. L. Chwistek, op. cit.