fbpx

Bo nie jest światło,
by pod korcem stało

Teresa Tyszkiewiczowa ‒ szkic biografii

Janusz K. Głowacki

Teresa Tyszkiewiczowa należy do grona najwybitniejszych artystów polskich drugiej połowy XX wieku. Maria Teresa Józefa urodziła się 8 czerwca1 1906 roku w Krakowie, jako druga córka Ignacego i Pauliny z Łubieńskich, hrabiów Ledóchowskich. Była to rodzina niezwykle oddana sprawom niepodległości Polski i Kościołowi katolickiemu. Czas wojny (1914 -1918) spędzała wraz z rodzeństwem – starszą Jadwigą (1904- 1994), młodszą Józefą Marią, zwaną w rodzinie Inką (1907-1983) i najmłodszym bratem Włodzimierzem Ignacym (1910-1987) w majątku babki, Jadwigi Łubieńskiej, w dziś już nieistniejących dworach w Krakowcu i pobliskiej Wólce Rosnowskiej. Maturę uzyskała w 1924 roku w Gimnazjum Sióstr Urszulanek w Krakowie.

Studia
W 1926 r. Teresa rozpoczęła studia artystyczne w Szkole Przemysłu Artystycznego w Krakowie, ale – jak sama napisała – „po dwóch latach nudy” przeniosła się w 1928 r. na Akademię Sztuk Pięknych (wówczas jeszcze była to Szkoła Sztuk Pięknych) do Warszawy. Malarstwo studiowała u Karola Tichego i Tadeusza Pruszkowskiego do 1933 r. Od tego czasu datuje się jej znajomość z Józefem Czapskim. Czapski wówczas współpracował z „Wiadomościami Literackimi”. Jak bardzo była związana ze środowiskami warszawskiej bohemy trudno jest dzisiaj oceniać. Z Felicjanem Szczęsnym Kowarskim znała się prawdopodobnie od czasów krakowskich i pozostawała z nim w dobrych kontaktach w Warszawie przed wojną, w trakcie jej trwania, a także po wojnie w Łodzi. Wiadomo, że utrzymywała kontakt z Janem S. Sokołowskim, uczniem Kowarskiego, członkiem grupy artystycznej Pryzmat. Domowe wychowanie jak i przyjaźnie zbliżały ją to do środowisk konserwatywnych, piłsudczykowskich. Nie można wykluczać znajomości z Jerzym Giedroyciem. Z drugiej strony jej ojciec, generał Ignacy Ledóchowski nie poparł Piłsudskiego w 1926 roku i został, w sposób wyraźnie restrykcyjny, przeniesiony w 1927 r. w stan spoczynku. Rodziło to zapewne trudne dylematy światopoglądowe.

Początek kariery
Debiut artystyczny Teresy miał miejsce w 1937 roku w Salonie Henryka Koterby w Warszawie, gdzie zaprezentowała kompozycje figuralne i portrety. Debiut ten Mieczysław Wallis określił jako bardzo ciekawy, wywodząc jej sztukę z tradycji malarstwa francuskiego. Rzeczywiście, jej krąg towarzyski należy łączyć z tradycją koloryzmu, rodem z francuskiego impresjonizmu. Zarówno Czapski jak i Kowarski byli jego reprezentantami. Czapski wręcz należał do grupy przebywających w Paryżu tzw. kapistów (określenie to pochodzi od skrótu K.P. – Komitet Paryski). Swoistym Barbizon kapistów była Wiśniowa hrabiów Mycielskich. Wiadomo, że Tyszkiewiczowa tam bywała. Sądząc po relacji Wallisa, tematyka jej obrazów to sceny figuralne („pływalnia”2) i portrety, a więc nico inna niż pejzażowa inspiracja kapistów. Niestety nie zachowała się jej twórczość z tamtego czasu. W muzeum w Zamościu jest jeden, jedyny jej obraz sprzed wojny – Kwiaty (1938), motyw pewnego – ale nie głównego – nurtu jej malarstwa przez całe życie. Za obraz ten otrzymała „zaszczytne wyróżnienie” na X Salonie IPS-u w Warszawie w 1938 r. Zachowało się również zdjęcie z lwowskiego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” – Portret pana T3. Zapewne to portret męża; jeden z obrazów, które pokazała na wystawie (wraz Janem Hryńkowskim, współtwórcą grupy Formistów) we Lwowie w październiku 1937 r. Okres przed II wojną światową był prawdopodobnie bardzo interesującym i intensywnym etapem kształtowania jej intelektualnej osobowości. Niestety, dzisiaj trudno jest ten proces prześledzić i rekonstruować. Wiadomo, że prowadziła dziennik, ale pozostał on w 1939 r. w Lelechówce, do której nigdy już po wojnie nie powróciła. Wydaje się, że już wówczas kubizm i ekspresjonizm wytyczały drogę jej poszukiwań. Po wojnie tak o tym pisała: „…fascynacja Picassem i jego ekspresją kubistyczną, będącą kontynuacją moich zainteresowań i poszukiwań przedwojennych. Wierzyłam, że wytyczały otwartą drogę do obrazowania świata, w szczególności człowieka, w nowym wymiarze i nowym wyrazie, zgodnymi z czasem, w którym żyjemy”.

Lelechówka
W 1933 roku Teresa wyszła za mąż za hrabiego Stanisława Tyszkiewicza (1896-1954), syna Janusza i Natalii Tyszkiewiczów z Werynii i zamieszkała w jego leśnym majątku pod Lwowem – w Lelechówce. Być może to oddalenie od Warszawy spowodowało, że oficjalnie dyplom Akademii Sztuk Pięknych uzyskała dopiero po wojnie, w 1946 r., będąc już pedagogiem Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi.

W Lelechówce Tyszkiewiczowie prowadzili album, do którego wpisywali się goście. Wiemy, że był tam humorystyczny rysunek Kowarskiego przedstawiający Adolfa Bocheńskiego4.

Z braćmi Bocheńskimi z pobliskiej Ponikwy była bardzo zaprzyjaźniona, podobnie z Mieczysławem Pruszyńskim. Przyjaźń z nim i jego rodziną przetrwała do końca jej życia. Znała więc zapewne i jego brata, pisarza, Ksawerego, który również współpracował z „Wiadomościami Literackimi”.

Mieszkając w pobliżu Lwowa Teresa związała się z tamtejszym środowiskiem intelektualnym i artystycznym. W 1937 r. w lwowskim muzeum wygłosiła odczyt pt. Nowe formy w malarstwie. W marcu 1938 r. została wybrana do Zarządu ZZPAP we Lwowie. Jak wspominała Zofia Libiszowska – córka Wojciecha Gołuchowskiego, wojewody lwowskiego i przyjaciółka Tyszkiewiczowej w czasach przedwojennych, wojennych i łódzkich – dom, jej pracownia w Lelechówce była miejscem spotkań. „Gościnna, z radością przyjmowała przyjaciół. Bez skrupułów jednak pozbywała się »nudziarzy«. Wyrzekała się snobizmu towarzyskiego (vel wielkopańskiego), aspirowała do kręgów intelektualnych, uczonych, twórców. Zorganizowała w przybudówce domu własną pracownię, niedostępną dla profanów”5. Gościem tam bywał m. in. Leon Chwistek z żoną. Ich córka tak to wspomina: „Państwo Tyszkiewiczowie zapraszali rodziców do Lelechówki, swego majątku pod Lwowem. Tam spotykali malarzy i pisarzy. Niektórzy malarze bali się tamtejszych dogów. Podobno jeden rzeźbiarz ze strachu wszedł na stół. Mnie nie zabierano. Pamiętam tylko, że po którymś pobycie w Lelechówce rodzice opowiadali, że poznali Pię Górską”6. Ale nie tylko Chwistek i Pia Maria Górska, dziś zapomniana, a odnosząca swoje największe sukcesy artystyczne w Polsce i na świecie na przełomie lat 20. i 30., należeli do kręgu zaprzyjaźnionych osób. Należał do nich również Tytus Czyżewski i to być może za jego sprawą i Chwistka, a także Jana Hryńkowskiego, twórczość Teresy Tyszkiewiczowej zmierzała w innym nieco kierunku niż obowiązujący koloryzm. Jej twórczość zyskiwała uznanie nowatorów, ale w środowisku konserwatywnym budziła niechęć i niezrozumienie.

Wojna
Wojna zburzyła dotychczasowe życie Tyszkiewiczowej i przerwała jej pracę twórczą. Po wkroczeniu wojsk hitlerowskich artystka pozostawiła swój dom, dorobek i wraz mężem udali się najpierw do Ołyki, gdzie byli internowani, a po wkroczeniu wojsk rosyjskich w lutym 1940 r., przez Lwów, pieszo, z plecakami przez zamarznięty San, przedostali się do Generalnej Guberni i zamieszkali w Warszawie. Bywali w Krakowie, w Lipnicy, gdzie mieszkali rodzice. Z czasem rozpoczęli pracę w Radzie Głównej Opiekuńczej. Tam Tyszkiewiczowa spotkała się ze Stanisławem Papuzińskim, Aleksandrą Majewską, ludźmi niezwykle oddanymi sprawom społecznym. Sami Tyszkiewiczowie poza pracą w RGO zajmowali się działalnością charytatywną. Kontakt z Ludwikiem Heringiem, przyjacielem Ludwika Czapskiego, jak i innymi, był zapewne kontynuacją przedwojennych znajomości, (jak np. z Felicjanem Szczęsnym Kowarskim, z Zofią Libiszowską, do 1943 r. Gołuchowską). Oboje z mężem uczestniczyli w konspiracyjnym życiu kulturalnym. Byli bywalcami salonu Marii Sobańskiej, w którym jeszcze przed wojną spotykała się elita intelektualna Warszawy. Teresa Tyszkiewiczowa sama prowadziła swój salon, w którym odbywały się spotkania i dyskusje, jak np. wspominana przez nią dyskusja Sergiusza Hessena z Karolem Irzykowskim.

W miarę możliwości dużo czytała, próbowała malować. O efektach swej pracy, w prowadzonych od 1940 r. notatkach, wyrażała się z dezaprobatą.

Tyszkiewiczowie w Łodzi
Po Powstaniu Warszawskim Tyszkiewiczowie przenieśli się do Krakowa, a później, jak większość ocalałych, zamieszkali w Łodzi, która stała się tymczasową stolicą wyzwolonego kraju. Teresa została zatrudniona w nowo powstającej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Do jej zatrudnienia zapewne przyczynił się – mieszkający wówczas również w Łodzi – Kowarski, który wprawdzie nie należał do grona organizatorów tej uczelni, ale jako autorytet warszawskiej ASP miał zapewne wpływ na dobór kadr. Pozostawała w dobrych, przyjacielskich stosunkach ze Stanisławem Byrskim, Leonem Ormezowskim. Stanisław został zatrudniony przez prof. Tadeusza Kotarbińskiego, rektora – powstającego również od podstaw – Uniwersytetu Łódzkiego, jako jego osobisty sekretarz. Niestety, po przeniesieniu Kotarbińskiego do Warszawy w 1949 roku, Tyszkiewicz został natychmiast zwolniony, bez szans na możliwość zatrudnienia gdziekolwiek. Utrzymanie domu spoczęło na barkach Teresy. Pracowała jako ilustratorka pism (np. „Świerszczyk”) i książek dla dzieci (np. Na listeczku kalinowym, E. Szelburg-Zarębiny).

Represje stalinowskie nie oszczędziły i jej artystycznych ambicji. W 1950 r. wymogi socrealizmu spowodowały, że odsunęła się od pracy pedagogicznej związanej z malarstwem. Hering pisze do niej, mimo że zakupiono jego obraz Włókniarka na I Wystawie Ogólnopolskiej w 1950 r.: „Cóż Głowacki? Pozdrów ich i powiedz, że boję się socrealizmu jak nigdy dotąd”.

Na wystawie w Warszawie w 1952 r. Tyszkiewiczowa wystawiła Kwiaty. Do tego obrazu nawiązuje list Heringa: „do Twoich Kwiatów… Jesteś matissowskie dziecko… dałaś kwiaty i myślałem, że z tych uroczych, ale bardziej konwencjonalnych. Ten jest formalnie bardzo Twój – ambitny i niełatwy”.

27 listopada 1954 r., po długiej przerwie w prowadzeniu dziennika, Tyszkiewiczowa zapisała w swoich notatkach: „umarł mój mąż i zaczęło się nowe życie, które już jest zupełnie inne, bo jest tylko półżyciem, bo połowa moja odeszła z nim i nikt mi Go nie zastąpi. Życie moje nie ma już blasku”.

Działalność pedagogiczna w PWSSP w Łodzi
W PWSSP Tyszkiewiczowej powierzono zajęcia z zakresu druku na tkaninie. Jak do wszystkich obowiązków i do tego tematu podeszła bardzo poważnie i wkrótce stała się bardzo lubianą przez studentów i cenioną przez przemysł specjalistką w tej dziedzinie. Kierowana przez nią Katedra Druku na Tkaninie była szkołą projektantów tkanin jedwabnych i bawełnianych. Większość powstających wówczas wzorów, to projekty jej wychowanków. Jako malarka sztalugowa musiała zmierzyć się z zupełnie nowymi zagadnieniami. Dzięki własnej pracy i talentowi wypracowała w tej nowej dla siebie dziedzinie własny program kształcenia projektantów, którzy pracując w wąskich ramach określonego zakresu działania, mieli nie tracić łączności ze sztuką. Tyszkiewiczowa sprawowała nadzór nad szkolnymi warsztatami technicznymi; współpracowała z Instytutem Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie; brała udział w Komisjach Ocen Branżowych w przemyśle jedwabniczym i bawełnianym. Publikowała w prasie branżowej na temat wzornictwa, a także powiązań wzornictwa, malarstwa, mody. Ponadto pisała recenzje promujące młodszych pracowników naukowych na wyższe stopnie (m.in. Stanisława Fijałkowskiego, Jerzego Nowosielskiego, Janiny Kraupe-Świderskiej i in.). 1 października 1973 r. przeszła formalnie na emeryturę, kontynuując jednocześnie pracę w uczelni i agendach przemysłu włókienniczego do roku 1985.

Twórczość
Mimo intensywnej pracy w Szkole i zaangażowania w problematykę projektową przemysłu włókienniczego Tyszkiewiczowa rozwijała własną twórczość. Jak pisała w cytowanym wyżej tekście, od czasów przedwojennych poprzez swoją sztukę poszukiwała nowej formy dla „obrazowania świata (…) w nowym wymiarze i wyrazie”. Po wojnie zdecydowanie opowiedziała się po stronie „nowoczesnych”. W 1948 roku została zaproszona i wzięła udział w I Wystawie Sztuki Nowoczesnej w Krakowie, która była najważniejszą manifestacją nowej sztuki w Polsce po II wojnie. Po kilku latach pracy na gruncie „ekspresji kubistycznej” zaczęła tracić wiarę w „możliwość kształtowania, czy inwencji jakichkolwiek form.(…) W żadne z nich nie można było już uwierzyć. Tłumaczyłam to sobie faktem, że cała nasza epoka nie miała formy zgubiwszy dawną – a nie znalazłszy nowej. (…) W kryzysowej sytuacji ukazał się nagle – jak objawienie – taszyzm. Wraz z nim zniknął dręczący problem inwencji kształtu, otwierając jedyną moim zdaniem drogę do kontynuowania malarstwa. Kształt tworzył się sam, za pomocą spontanicznego gestu i malarskiego tworzywa [farby], organizując się wedle praw nim rządzących, a więc w sposób doskonały i autentyczny. (…) spontaniczność i prawa rządzące materią wzbudzały bezgraniczne zaufanie, wydawały się nieomylne”. W jakim stopniu jej poglądy były wypadkową ówczesnego czasu w sztuce i poglądów studiowanego przez nią przez lata Teilharda de Chardin (teologa nie zawsze chętnie akceptowanego przez Kościół katolicki), to kwestia badań. Tym niemniej tak sprecyzowane poglądy stały się podstawą powstania najważniejszej serii jej prac opatrywanych wspólnym tytułem Ślepe drogi, powstających od końca lat. 60. Białe powierzchnie płótna pokrywają swobodnie kreślone – „z gestu” – czarne linie, zapis emocji, ale i porządku. Można je czytać jak zapis grafologiczny. Niezwykle trafnie wyraził to Białoszewski tytułując jeden z wierszy dedykowanych jej malarstwu – Trud myślanego ruchu7.

W powojennym środowisku artystycznym
Poza działalnością pedagogiczną na uczelni i pracą własną, Tyszkiewiczowa publikowała w prasie, m.in. w „Kuźnicy”, wygłaszała odczyty, m.in. w PWSSP w Łodzi, na plenerach w Osiekach. Brała czynny udział w spotkaniach w klubie literackim Pickwick, Grupy Piąte Koło i Nowa Linia w Łodzi, ale także w Klubie Młodych Artystów i Naukowców w Warszawie, później – tamże – w Galerii Krzywego Koła. Przyjaźniła się z artystami tworzącymi Grupę Krakowską. Była swoistym łącznikiem pomiędzy środowiskami, Warszawy, Krakowa i Łodzi. W swojej pracowni-mieszkaniu prowadziła – ostatni bodaj w Łodzi – salon, w którym przyjmowała przyjaciół i znajomych. Obok małżonków Pruszyńskich i Libiszowskich – najbliższych przyjaciół, częstymi gośćmi byli m.in. Adam Szpunar, Nowosielscy, Fijałkowscy, Antoni Starczewski, Inka i Ireneusz Pierzgalscy, Maria i Krystyn Zielińscy, Andrzej Łobodziński i wielu innych. Była wytrawną dyskutantką. Utrzymywała bliski kontakt z Adamem Mauersbergerem. Jak twierdzi prof. Fijałkowski, Teresa Tyszkiewiczowa była tą, która obok Władysława Strzemińskiego wywarła największy wpływ na sztukę w Łodzi. Strzemiński, a później Stefan Wegner, rzecznicy ścisłego racjonalizmu w sztuce, stanowili fundamentalną przeciwwagę jej poglądów, w których czynnik emocjonalno-intuicyjny odgrywał rolę decydującą. Pośrednio, o jej zapatrywaniach artystycznych świadczyć może przyjaźń z Mironem Białoszewskim, a także statystowanie w Panoramicznym Happeningu Morskim Tadeusza Kantora w 1967 r. w Łazach. Jej postać stała się legendą Szkoły, obecnie Akademii Sztuk Pięknych i środowiska artystycznego, nie tylko w Łodzi.

Teresa Tyszkiewiczowa zmarła pod opieką ss. Urszulanek SJK w ich domu w Łodzi, w dniu 21 marca 1992 r.

Janusz K. Głowacki, historyk sztuki, krytyk, zajmuje się m.in. historią powojennego środowiska artystycznego Łodzi.

1. Teresa Tyszkiewiczowa, Życiorys artystyczny, niedatowany maszynopis w archiwum autora. Wszystkie kolejne cytaty nieopatrzone przypisem, pochodzą z tego samego źródła.
2. Teresa Tyszkiewiczowa, Wspomnienie o Adolfie M. Bocheńskim, maszynopis w archiwum Kazimierza M. Ujazdowskiego.

3. Zob. Zbiory NAC online: http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/129184/cdd1a17378fd5d62c87df- 41344931dc5/ [dostęp: 30.10.2013].
4. Teresa Tyszkiewiczowa, Wspomnienie o Adolfie M. Bocheńskim, op. cit.
5. Zofia Libiszowska, Wspomnienie o Teresie Tyszkiewiczowej (1906-1992), [w:] http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/studia/studia.html#H7; 1995, t. IV. 

6. Alina z Chwistków Dawidowiczowa, Zeschnięte liście i kwiat…, Kraków, 1989.

7. Teresa Tyszkiewicz, Gest, katalog wystawy Galerii 86, Łódź 1986.