Elżbieta Jabłońska: 83 kelnerów i pomocnik
Jacek Michalak
Akcja przygotowywana dla łódzkiego Atlasa Sztuki wykorzystuje liczne dwuznaczności, jakie tkwią w ceremonii wernisażu. Ma być miło, jak to na towarzyskiej imprezie, ale mają czyhać niespodziewane niewygody. W rankingu wernisaży kelnerzy są gwarancją wysokiej pozycji imprezy. A więc niech będzie ich stu. Lubimy być obsługiwani. Ale czy aż tak? Czy wszechobecność kelnerów nie obudzi uczucia zażenowania, a w końcu irytacji? Co więcej, gorliwie obsługiwana publiczność będzie chodzić po rozchwierutanych deskach podłogi. A więc z jednej strony nadopiekuńczość kelnerów, z drugiej – niepewność stawianych kroków. O tym, żeby nie ugrzęznąć obcasem w szparach podłogi na wernisażu się nie myśli. A tu nagle trzeba patrzeć pod nogi, zapomnieć o towarzyskim luzie. I jeszcze ustawiona w chwiejnym położeniu szklana witrynka, wprawiana w drżenie krokami publiczności i swoim brzęczeniem wdzierająca się w wernisażowy szum głosów. Idiotyczne? Ale co tu jest idiotyczne?
z Elżbietą Jabłońską
rozmawia Tomasz Załuski
© Fundacja Atlas Sztuki ul. Piotrkowska 122/6, 90-006 Łódź