fbpx
Bo nie jest światło,
by pod korcem stało

MUZO, MĘŻA WYŚPIEWAJ…1

Maria Poprzęcka

Muza – modelka – kochanka. Taki stereotyp utrwaliły niezliczone powieści o artystach, prawdziwych bądź fikcyjnych, fabularyzowane vies romancée, rzewne seriale o mękach tworzenia, tabloidowe sensacje o bujnym życiu bohemy. Muza – niezbywalna, ale i drugorzędna postać cyganeryjnych legend, dzieląca trudne początki artystycznej kariery, porzucana dla młodszej wraz z nadejściem sukcesu, czasem mszcząca się kompromitującymi pamiętnikami, w których obnaża już nie siebie, lecz małość artystycznej wielkości. Obłudnie nazywany „natchnieniem” nagi model akademików, erotyczny gadżet surrealistów, obiekt sadystycznych destrukcji awangardy. Obiekt seksualny. Uprzedmiotowione ciało. Niemy sprzęt pracowniany, jak sztalugi czy manekiny. Narzędzie, jak pędzel, dłuto czy kamera. A w potocznej świadomości – po prostu goła baba, co się zadaje z artystami.

Trzeba było Łodzi Kaliskiej, aby Muzom (tak, z wielkiej litery pisanym) przywrócić utraconą cześć cór Zeusa i Mnemozyne. Przypomnieć ich znajomość spraw boskich i ludzkich, ich wiedzę o rzeczach minionych i przyszłych. Ich dar wieszczenia.

W Teogonii Hezjoda Muzy przybywają w tanecznym korowodzie z Olimpu na górę Helikon, by nauczyć poetę pieśni.

W filmie Anki Leśniak Muzy przybywają, by opiewać Łódź Kaliską. Nie potrzebują góry Helikon ani źródła Hippokrene, wystarczy jakaś kanciapa, kąt między sedesem a wanną, zabałaganiony kawałek pracowni. 

Nic nie powstrzyma pieśni Muz.

W chórze tytanid prym wiedzie Klio – Muza historii. Wspomagana przez siostry opowiada historię grupy Łódź Kaliska. Początki są legendarne i pomroczne: „… To było dawno… To było bardzo, bardzo dawno temu… pamiętam, pamiętam, ale nie pamiętam…”.

Klio nie ma łatwo, jako że „nie było żadnej dokumentacji, nie dbało się o to”. Chociaż pamięć odziedziczona po matce Mnemozyne nie zawodzi, Muza, pomna, iż jej atrybutami są zwój i księga, próbuje jednak utrwalać bieg dziejów: „Jakiś plener, oni gadali, to ja robiłam zdjęcia… nagrywałam, czasem to było na takim zwykłym kaseciaku kasprzakowskim, te taśmy poginęły… jak widziałam, że sobie trochę popili, to po prostu brałam kartkę i spisywałam. Wiele złotych myśli, jak choćby ta, że: »nic tak nie uspokaja jak historia Chin« uleciałoby po prostu z wiatrem, gdyby nie to, że ja usiadłam i napisałam… jak wychodziły jakieś książki, to przynosiłam te moje zapiski i nagle okazywało się, że są fajne, więc poszły do książki. I jeszcze bardzo dużo mam… zakopanych…”2.

Jak więc było? „To było nasze wspólne życie… Formuła bycia razem była bardzo fajna… To miało posmaczek trochę podziemia, sztuka jakoś się dobrze czuła w podziemiu. Myśmy świadomości nie mieli… Były świetne wystawy… Przyszła pani Czartoryska z Muzeum Sztuki, wszystko kupiła na pniu…”3.

Obiektywna i bezstronna Klio nie tworzy jednak apoteozy. Nie ukrywa wstydliwych stron dziejów: „Wcześniej, to mało kto się chciał rozbierać… większość rozebranych to są wycięte ze zdjęć w pismach zagranicznych, bo u nas takich nie było”. Wtóruje jej artystyczna asystentka: „ta nagość robi się coraz płytsza”4.

Tworząc wielką narrację, Klio jest świadoma zasadzek historycznych, manipulacji i nadużyć: „Teorię Muz zaczęto do nas dopisywać wstecznie, i to się nam nie zawsze podoba”5.

Bliższe dzieje są już lepiej uchwytne: „W 95 roku, już nie pamiętam na wiosnę czy na jesieni, miał być kręcony film i ukazało się ogłoszenie w prasie, że poszukują kobiety z dużym biustem, kolega z pracy powiedział, że to dla mnie…”6.

Tu włącza się Kaliope z poezją epicką: „Na terenie starych pruskich koszar, niedaleko znajdował się nieczynny już poligon wojskowy, niemniej z zachowanym całym torem przeszkód. I jednym z pomysłów chłopaków było, żeby wszystkie Muzy ten tor przeszkód przeszły. To w ogóle jest trudne zadanie, a jeśli robisz to nago i na dodatek boso, to jest to podwójnie trudne zadanie. Niemniej jednak udało się nam i uważam, było to wielkim osiągnięciem dla wszystkich nas. A przede wszystkim, że wszystkie zachowałyśmy życie”7.

Na to wchodzi Talia w komicznej masce: „Kwietniewski mało mnie nie udusił bitą śmietaną. Najpierw sałatka szwedzka, potem jogurt. Egzotyczny! egzotyczny! A potem bita śmietana… po prostu – ekstaza”8. Liryczną nutę usiłuje wnieść Euterpe: „czasem jest trochę śmiechu, nie ma w tym nic seksownego”9. Ośmiela się wtrącić Polihymnia, Muza poezji sakralnej: „Był taki cykl w latach 90. – słynne dzieła malarskie. Zdjęcie z krzyża było…”10.

Natomiast ton Melpomene brzmi tragicznie: „Oni w tej wolności się dużo gorzej odnajdują […] Śmiech… To jest taki śmiech, jakby ktoś się śmiał na filmach Chaplina. A to jest niemożność uporania się z tym, że jest się niedoskonałym, że upływa czas, że potrzebne są nam dziewczyny, dziewczyny, wciąż nowe dziewczyny… W sztukę Łodzi Kaliskiej jest wpisana porażka, że nigdy nie osiągną sukcesu, no, może po śmierci…”11.

Na pociechę Erato, Muza poezji miłosnej, najpełniej poświadcza dany Muzom dar prorocki: „Kiedyś, na placu Wolności, wznosiłam modły do Boga: Boże, żebym miała męża artystę! Nie musi być piękny, ale żeby był ciekawy, i żeby choć trochę pracował fizycznie… I po prostu dokładnie wszystko mi się sprawdziło! Kwietniewski!”12.

Terpsychora – Muza tańca – milczy. Już się spełniła, gdy półnaga, w różowych rajstopach stanęła w Galerii Uffizi przed NarodzinamiWenus Botticellego, robiąc osławionej blond bogini groźną konkurencję. A Urania, ze swym cyrklem i kulą, gdzieś się kryje po kątach, czując, że nie pasuje do towarzystwa (mimo, że są w nim architekci). Choć to może jej dziełem było precyzyjne urządzenie do pomiaru wyporności talentów?

Muzy znają swoją rangę i znaczenie: „Muza dla Łodzi Kaliskiej jest inspiracją”13. „Myśmy po

prostu z nimi pracowały”14. „Jesteśmy niezastąpione!”15 I śpiewają zgodnym chórem. Darzą się prawdziwie siostrzanym uczuciem. Raz tylko wybucha między nimi spór. Chodzi o zwycięstwo w castingu wypornościowym. Piersi zanurzane w pojemnikach wypierały ciecz, odprowadzaną do naczynia z menzurką i mierzoną. Która wygrała: Erato? Kaliope? Wybaczmy Muzom tę sprzeczkę – idzie przecież o rzecz niebagatelną. O rozmiar talentu. Chociaż sam wielki talent Muzie nie wystarcza. Klio ocenia sprawę trzeźwo: „Nikt tych twarzy nie pamięta, same cyce, i to nie zafunkcjonowało jako Muza”16.

Muzy – opiekunki sztuk – wspólnie opiewają proces twórczy Łodzi Kaliskiej: „sesje wyglądają koszmarnie… chaotycznie… trzeba czekać… ustawiać się w bardzo niewygodnych pozycjach… ogólny spontan… zwykle jest tam nieprawdopodobny syf… zazwyczaj jest jakiś ogólny zarys… to się rodzi w trakcie… coś robimy, ale nikt z nas nie wie, ku czemu zmierzamy… a tytuł przychodzi jeszcze później… oni mają to wszystko w głowie, a Muzy to pokazują na zewnątrz, co oni mają w głowie i co one mają w głowie… taka interakcja… to jest ciężka, ciężka praca…”.

Jaką przyszłość Muzy wieszczą Łodzi Kaliskiej? „Teraz można robić wszystko, więc nie wiem…17 Czy to pójdzie w kierunku Muz coraz starszych? Czy uda im się namawiać wciąż młodsze dziewczyny? Bo ja sobie tego nie wyobrażam”18.

Zgodne są też w konkluzjach: „Prymat kobiety, ważność kobiety, jej rola w społeczeństwie”.

„Wszystko, co robi Łódź Kaliska, jest gloryfikacją kobiety”19.

A może po prostu – ŁÓDŹ KALISKA JEST KOBIETĄ.

  1. Homer, Odyseja
  2. Stara Zofia, architekt
  3. Stara Zofia, architekt
  4. Asia, historyk sztuki
  5. Stara Zofia, architekt
  6. Lonia, księgowa
  7. Zofia, dziennikarka
  8. Iza, psycholog
  9. Iza, psycholog
  10. Lonia, księgowa
  11. 11.Iza, psycholog
  12. Iza, psycholog
  13. Lonia, księgowa
  14. Stara Zofia, architekt
  15. Bagienna, dziennikarka
  16. Stara Zofia, architekt
  17. 17.Iza, psycholog
  18. Stara Zofia, architekt
  19. Zofia, dziennikarka